"I było w niej coś: kobiece, nieuchwytne, dalekie...Coś, co trzeba chwytać pazurami!"
-Konstanty Ildefons Gałczyński
~*~
Kolejny dzień zaczął się denerwująco zwyczajnie. Do niczego mi się nie
śpieszyło, więc planowałem pospać nieco dłużej. Niestety, upał skutecznie
zniweczył moje plany. W moim małym, świeżo odnowionym mieszkanku nie dało się
usiedzieć. Nie jedząc nawet śniadania, udałem się do centrum wioski, bez
konkretnego celu. Włóczyłem się w tę i z powrotem, aż w końcu trafiłem do
niewielkiego baru, w którym zjadłem niezdrowe, acz dobre i sycące świństwo.
Akamaru najwyraźniej nie był zadowolony z naszej wycieczki, bo powłóczył
leniwie łapami, ciągnąc się gdzieś za mną. Postanowiłem więc odstawić go do
Hany. Przy okazji może znajdzie mi jakieś drobne zajęcie i moje wczorajsze
kłamstewko stanie się prawdą.
W lecznicy nie
było dziś tłoku. Wchodząc, zauważyłem tylko jedną, starszą kobietę w
poczekalni, która trzymała na kolanach grubego, rudego kota. Akamaru od razu
się najeżył, warcząc cicho w kierunku drugiego zwierzaka. Kocur natomiast
prychnął tylko głośno, po czym odwrócił się do nas tyłem i wygodniej usadowił
na kolanach swojej właścicielki.
W recepcji, całkiem miła, młoda dziewczyna, poprosiła mnie bym usiadł
w poczekalni i zaczekał. Hana miała akurat pacjenta i nie można jej było
przeszkadzać. Rozsiadłem się więc, nieco bardziej odprężony. W holu mieli
klimatyzacje i było tu dużo przyjemniej niż na zewnątrz. Akamaru również
wyglądał na zadowolonego. W korytarzu stała zawsze miska z zimną wodą i gdy z
niej skorzystał, położył się tuż przy moich nogach, dysząc głośno i co jakiś
czas, spoglądając na mnie z merdającym ogonem.
Czekaliśmy jakieś dwadzieścia minut, nim kochana siostrzyczka,
znalazła dla nas trochę czasu. Sama uznała, że skoro Akamaru ma dziś wolne, w
tak upalny dzień, lepiej mu będzie jak zostanie tutaj. Z tyłu budynku,
znajdował się spory wybieg, w którym Hana zawsze zostawiała swoje wilki.
Nie byłem do końca przekonany, czy powinienem go tu zostawiać. Co
jeśli się na mnie obrazi?
Mój psiak jednak był bardziej zdecydowany ode mnie i nawet nie
próbował zbliżać się do drzwi wyjściowych.
Ustaliliśmy więc, że wrócę po niego wieczorem.
Na moje nieszczęście, moja siostra dała mi trochę papierkowej roboty.
Nie mogłem mieć do niej pretensji, bo przecież sam zaproponowałem pomoc.
Pobieżnie przeglądając zapisane kartki, zastanawiałem się, co może
robić teraz Hinata. Było już południe, więc prawdopodobnie zaczynała szykować
się do randki. Ech… co ja gadam… Na pewno szykuje się już od wczoraj. To w
końcu Hinata.
Trochę szkoda, że nie ma matki, ani starszej siostry, która mogłaby
jej pomóc w tak ważnym dniu, pomyślałem z zaskakującą dla siebie empatią.
Wysłałbym do niej Hanę, gdyby nie fakt, że moja siostra była totalnym
bezguściem.
No trudno. Hinata musi sobie poradzić sama. Oby tylko nie ubrała się w
luźne dresy.
Po dwóch
godzinach byłem wolny i mogłem wrócić do swojego nic nie robienia.
Dzień ciągnął się niemiłosiernie, a ja odwiedziłem chyba wszystkie
moje ulubione miejsca. Byłem nad jeziorem, na polu treningowym… Nawet
posiedziałem sobie trochę przed Akademią, patrząc na dzieciaki, uczące się
rzucać shurikenem. Szybko jednak musiałem się stamtąd zmywać, bo matki, które
przyszły po swoje pociechy, przyglądały mi się podejrzliwie.
Po długich wędrówkach, w końcu znalazłem upragnione miejsce, na
maleńkim wzgórza. Ułożyłem się w cieniu drzewa i gdy tylko przymknąłem oczy,
zasnąłem.
Kiedy się
zbudziłem, było już nieco chłodniej. Przyjemny wietrzyk, działał na mnie
orzeźwiająco. Spojrzałem na słońce, zastanawiając się, która może być godzina.
Na moje oko, mogło być już po ósmej.
Wróciłem więc do centrum wioski, kierując się w stronę lecznicy. Idąc,
mijałem teren głównej siedziby, gdzie moją uwagę przykuł dosyć niepokojący
widok.
Kawałek dalej, na jednej z ławek, siedziała bowiem Hinata. Zupełnie
sama, zgarbiona, z opuszczoną głową. Wyglądała na przybitą. Zastanawiałem się,
co też mogło się stać. Oczywiście, od razu podszedłem do niej, szybkim krokiem.
Idąc, przyjrzałem jej się uważniej i musiałem przyznać, że naprawdę się
postarała. Miała na sobie jasno fioletową sukienkę, z różowymi kwiatkami. Co
prawda, sięgała jej do kolan, ale za to miała względnie spory dekolt.
- Co tu robisz? – zapytałem od razu, na co ona lekko drgnęła. Powoli
podniosła głowę, patrząc na mnie z wymuszonym uśmiechem, którego szczerze nie
znosiłem.
- Czekam na Naruto – oznajmiła najswobodniej, jak potrafiła.
- Jeszcze nie przyszedł? – zapytałem zaskoczony. To było dziwne. Nie
sądziłem, że Naruto mógłby być kimś, kto wystawia przyjaciół do wiatru.
- Pewnie coś mu wypadło i skończy później – odezwała się znów, patrząc
na wielki budynek Hokage. Ja z kolei wbiłem moje spojrzenie w jej twarz.
Starałem się nie przegapić żadnego znaku, który utwierdziłby mnie w
przekonaniu, że czeka tu już zbyt długo
i nie wierzy, że Naruto w ogóle się zjawi. Zwróciłem uwagę na jej lekko drżącą
wargę. Niby się uśmiechała, ale widać było, ze to tylko maska, którą z trudem
próbuje utrzymać. Nie podobało mi się to. Naprawdę nie lubiłem tej maski.
- Hana kazała mi coś dostarczyć do siedziby. Zaczekasz tu chwilę? –
Przytaknęła lekko, nawet na mnie nie patrząc.
Udałem się do środka budynku, w poszukiwaniu tego drania. Od wejścia
wyczułem jego bezczelny smród. Idąc twardym krokiem przez korytarz, nawet nie
zwracałem uwagi na zaskoczone spojrzenia pracowników. Kiedy dotarłem do
namierzonego pokoju, od razu otworzyłem drzwi, bez pukania. Doskonale
wiedziałem, kto znajduje się w środku.
Cała drużyna siódma w komplecie, spojrzała na mnie zaskoczona.
Siedzieli przy wielkim stole, dyskutując i popijając przy tym herbatkę, co
wkurzyło mnie jeszcze bardziej.
- Naruto! – warknąłem, podchodząc do stołu i uderzając otwartymi
dłońmi w blat stołu.
- Kiba… - przez chwilę przyglądał mi się uważnie, a ja miałem
wrażenie, że widzę obracające się w jego głowie trybiki. Nagle jego źrenice
zmalały, a usta lekko rozwarły. – No nie! – wykrzyknął.
- No tak! – odpowiedziałem mu, nadal tak samo zdenerwowany. – Hinata
czeka już na ciebie chyba od dwóch godzin! – wykrzyknąłem urażony.
- Wystawiłeś Hinatę? – wtrąciła Sakura, zbulwersowanym tonem,
opierając się na swoim krześle.
- Co? Nie… nie! To znaczy… byłem umówiony z Hinatą i Kibą, ale potem
przynieśliście mi tę całą masę papierów i nie pozwoliliście się stąd ruszać,
dopóki nie skończymy. Zupełnie straciłem poczucie czasu. Wybacz, stary –
wyjaśnił, spoglądając na koniec w moją stronę. Faktycznie, widać było, że nie
zrobił tego celowo. Nie zmienia to jednak faktu, że Hinata nie będzie miała
swojej wymarzonej randki.
- Widzisz… miałem dzisiaj coś do załatwienia i właściwie, to Hinata
czekała tam na ciebie sama, dlatego tak mnie tym wkurzyłeś – powiedziałem
pośpiesznie, spuszczać wzrok.
- Kurczę, naprawdę głupio wyszło – przyznał blondyn, drapiąc się po
głowie i wstając z krzesła. -Szczerze mówiąc, to chętnie wyskoczyłbym gdzieś z
Hinatą, tak sam na sam – dodał nagle z lekko zażenowanym uśmiechem. Spojrzałem
na niego zaskoczony, tak samo jak Sakura i Sasuke.
- To się z nią umów w końcu – wypaliłem bez namysłu. Naruto spojrzał
na mnie zaskoczony, po chwili robiąc zamyśloną minę.
- Kiba ma rację – odezwała się nagle Sakura, a my na nią spojrzeliśmy.
– Myślę, że mógłbyś ją gdzieś zaprosić. Teraz masz dużo pracy, ale postaramy
się jakoś ciebie odciążyć…
- Sam też się lepiej postaraj, albo ją również ci sprzątnę sprzed nosa
– wtrącił się Sasuke z chytrym uśmieszkiem.
- Sasuke! – oburzyła się Haruno, patrząc na niego zdenerwowana. Uchiha
zaśmiał się tylko z kpiną.
- Czego się burzysz? Każdy facet przyzna, że Hinata wyrosła na dosyć…
apetyczną osóbkę – dokończył, patrząc wyzywająco na różowowłosą.
Właściwie to, miałem gdzieś jego osobę. Ta wypowiedź odrobinę mnie
jednak zirytowała. Co prawda, mógłbym nawet przyznać mu rację, ale nie miałem
ochoty słuchać tego z jego ust. Był zbyt… był draniem! Nie miał prawa nawet
myśleć o Hinacie!
- Sasuke, nie prowokuj tutaj Sakury, bo znów trzeba będzie remont
robić – jęknął obojętnie Naruto, ponownie spoglądając na mnie, zamyślony.
- To kiedy masz jakiś wolny termin? – zapytałem końcu, bo miałem
wielką ochotę już się stamtąd ulotnić. Matołek ciągle myślał. Byłem pewien, ze
zaczyna już czuć przegrzanie pod czaszką.
- Może jutro? Jak się dzisiaj przyłożę, to udałoby mi się wyjść
wcześniej – powiedział, cały czas coś analizując.
- Kiba! – wykrzyknęła nagle z przerażeniem Sakura. Zerwała się z krzesła,
trzymając w jednej dłoni jakąś kartkę, a w drugiej zwój. Spojrzała na mnie, jak
na ducha. – Przecież wy macie od dzisiaj misje!
- Co?! – Szczerze, miałem nadzieję, że to jakiś dowcip. Ani mi się
śniło lecieć gdzieś, tak bez ostrzeżenia.
- Shino jest na innej misji, więc zostajecie ty i Hinata. Powinniście
już dawno być w drodze do Wioski Herbaty – powiedziała szybko, czytając coś z
kartki.
Zmarszczyłem brwi, zaciskając pięści i zgrzytając zębami.
- Czemu nic mi o tym nie widomo? – syknąłem. Zaśmiała się cicho,
najwyraźniej mocno zażenowana.
- Zdaje się, że musiało mi to wylecieć z głowy. Rozmawiałam nawet o
tym wczoraj z Naruto i…
- Faktycznie! – wtrącił się blondyn. – Dlatego zdziwiłem się, że macie
dziś wolne! Sakura miała kogoś do was wysłać, ale jak wychodziłem, to… -
przerwał i spojrzał karcącym wzrokiem na kompanów swojej drużyny. - … wszedł
Sasuke... Sakura! Jak mogłaś?! – Oskarżył ją z pretensją wskazując palcem.
- Och, zdarza się! – warknęła poirytowana. Zdawało mi się, że widzę na
jej policzkach lekkie rumieńce. Uchiha z kolei bujał się na krześle, wyraźnie z
siebie zadowolony. Dupek jeden.
- Co to za misja? – wyrwałem zwój z ręki różowowłosej i zacząłem go
studiować. - Tygodniowa?! Mamy przez tydzień prowadzić śledztwo? – Spojrzałem
na nią wkurzony, jakby to była jej wina. Wzruszyła tylko ramionami, opierając
jedną rękę na biodrze.
- Gdy tam dotrzecie, zameldujcie się w tym motelu i zgłoście do tego
faceta – powiedziała, podając mi kartę z podstawowymi danymi. Westchnąłem
ciężko zerkając to na zwój, to na kawałek papieru. Bardzo mi się to wszystko
nie podobało, ale przynajmniej będzie można po drodze trochę kości
rozprostować.
- Wyruszymy jeszcze dzisiaj. Nad ranem powinniśmy być na miejscu –
oznajmiłem od niechcenia.
- Cudownie! – Sakura klasnęła w dłonie, zadowolona z takiego obrotu
sprawy. Uśmiechnęła się do wszystkich, po czym wróciła do swojej poprzedniej
czynności przy biurku.
Westchnąłem ciężko, drapiąc się po głowię i z naburmuszoną miną
czytając szczegóły misji.
- Naruto… - zacząłem powoli, a gdy doczytałem zdanie ze zwoju,
spojrzałem na niego surowym wzrokiem. Wskazałem na niego palcem, aby dobrze
wiedział, że mówię właśnie do niego. – Tym razem ci daruję, ale jak mi jeszcze
raz wystawisz Hinatę, to… to uważaj, żeby wszystkie psy w wiosce się na ciebie
nie wkurzyły – zagroziłem. Nic innego nie przyszło mi do głowy. – Masz teraz
tydzień harówki. Lepiej rób jak najwięcej rzeczy na zapas, żeby znaleźć dla
niej trochę czasu – dodałem.
Uzumaki posłał mi urażone spojrzenie, opierając się o biurko i
krzyżując ręce na piersi.
- Mam gdzieś te twoje groźby – burknął, jak to miał w zwyczaju. – Poza
tym, możesz sobie darować. Doskonale wiem, co powinienem zrobić – dodał, po
czym odwrócił głowę w drugą stronę.
Wpatrywałem się w niego przez chwilę, aż moje usta wykrzywiły się w
uśmiechu. Było w nim coś takiego, co sprawiało, że mu wierzyłem. Naruto nie
skrzywdziłby nikogo naumyślnie. Nieświadomie jednak, mogło mu się to zdarzyć
nie raz. Dlatego wolałem, aby wziął sobie tę sprawę do serca.
- Słuchaj, stary… Hinata to nie jest jakaś tam, pierwsza lepsza
dziewczyna. Nie zepsuj tego, dobra – powiedziałem, wkładając kartkę do kieszeni
spodni i zwijając zwój.
- Jasne – bąknął, udając teraz, że przegląda coś w papierach.
- To ja lecę – oznajmiłem i kiwnąłem jeszcze na do widzenia głową
Sakurze, która akurat patrzyła w moją stronę. Zdążyłem przejechać wzrokiem po
Sasuke, który również mi się przyglądał, ale z nim nie miałem zamiaru się
żegnać. Chyba jednak wciąż go nie lubię.
Hinata stała na
placu, drepcząc w tę i z powrotem i kopiąc co chwilę, jakiś mały kamyczek. Podbiegłem
do niej, machając od razu, gdy tylko spojrzała w moją stronę. Przy okazji
zamachałem zwojem, krzycząc już z daleka, że mam nie najlepsze wieści.
Doskonale wiedziała, co to oznacza. Skrzywiła się, patrząc na trzymany
przeze mnie przedmiot.
- Jest gorzej niż myślisz – oznajmiłem z szerokim, acz ironicznym
uśmiechem, łapiąc ją za ramię. – Oficjalnie, od kilku godzin jesteśmy już na
misji – dodałem, uświadamiając sobie nagle, że to jest po prostu śmieszne.
Dopiero, gdy wypowiedziałem te słowa na głos, dotarło do mnie, jak wkurzony
jestem na Sakurę i jej roztrzepanie przy nędznym Uchiha.
- Co takiego?! – wykrzyknęła, sprawnie odbierając mi zwój i studiując
jego zawartość. Wyjaśniłem jej w skrócie, co się wydarzyło, że nie dotarła do
nas wiadomość, dodając przy okazji kilka kąśliwych uwag na temat Sasuke.
Gdy skończyła czytać, wyraźnie posmutniała, powoli zwijając papier.
- A co z Naruto? – mruknęła cichutko, jakby mówiła tylko do siebie. Spojrzałem
na nią z troską i zrozumieniem. Nie miałem serca jej mówić, ze ten sklerotyk,
najzwyczajniej w świecie zapomniał o spotkaniu. Wolałem więc przedstawić jej te
lepsze wieści.
- Spotkałem go. Miał dużo pracy. Powiedział jednak, że postara się
teraz jeszcze bardziej, aby w przyszłym tygodniu, gdy już wrócimy, znaleźć
więcej wolnego czasu – powiedziałem z tajemniczym uśmieszkiem. Spojrzała szybko
na mnie, jakby z niedowierzeniem i… lekkim strachem?
- Ale nie mówiłeś mu nic o mnie, prawda? – zapytała spanikowana, a ja
zdębiałem wewnątrz, starając się tego nie okazać. – Bo wiesz… nie chciałbym,
żeby… żeby Naruto czuł się wobec mnie do czegoś zobowiązany. Nie chciałabym,
żebyś go do czegokolwiek namawiał i w ogóle – dodała, spuszczając głowę z
głośnym westchnięciem.
Przez jakiś czasu, przyglądałem jej się osłupiały. Co ja niby miałem
teraz odpowiedzieć?! Koniec końców, zacząłem się głupkowato śmiać, klepiąc ją w
ramię.
- Daj spokój, Hinata. Znasz mnie przecież. Nie będę robił za jakąś
swatkę – powiedziałem, szybko ją wymijając.
- A ta twoja intryga? – burknęła, oskarżycielską, dobiegając do mnie i
dotrzymując mi tempa. Nic nie odpowiedziałem, tylko prychnąłem cicho, machając
lekceważąco ręką.
- Lepiej się pośpieszmy. Za dwie godziny spotkamy się pod bramą –
oznajmiłem, niczym kapitan, po czym każde z nas przyśpieszyło, zmierzając do
swoich domów.
***
Chyba naprawdę
brakowało nam solidnego ruchu, bo do Wioski Herbaty dotarliśmy na długo przed
świtem. Całe szczęście, że recepcja była czynna przez całą dobę. Zameldowaliśmy
się więc, biorąc jeden, wspólny pokój z łazienką. Nie był duży, ale miał za to
wielkie, wyglądające na wygodne, łóżko. Byłem już zbyt zmęczony, by zwracać
uwagę na cokolwiek innego. Moim marzeniem było, zrzucić z siebie ten ciężki
plecak i walnąć się na te królewskie łoże.
Z szerokim uśmiechem, ruszyłem w głąb pokoju, mając zamiar realizować
swe pragnienia, kiedy poczułem szarpnięcie za rękaw.
- Eee… Kiba? – Usłyszałem nieśmiały głos Hinaty i spojrzałem na nią,
nieco poirytowany.
- Co się stało? – burknąłem, z trudem utrzymując otwarte powieki.
Zarumieniła się lekko, wskazując na pokój. Nie miałem pojęcia, co może jej się
tu nie podobać, ale cokolwiek by to nie było, na pewna da się to załatwić rano.
- Dali nam pokój dwuosobowy, ale… chyba się pomylili… jest tylko
jedno… jedno łóżko – wydukała, spuszczając pośpiesznie głowę, jakby bała się, że
zaraz ją skarcę. Właściwie, to nie wiele mi brakowało, by warknąć na nią, aby
nie zawracała mi głowy takimi duperelami. Powstrzymałem się jednak i jeszcze
raz spojrzałem na pokój.
Rzeczywiście, od początku dostrzegałem to, jaki jest mały, ale nawet
nie pomyślałem o tym, że oprócz tego wielkiego łoża, przydałoby się jeszcze
jedno. Chyba byłem już tak zmęczony, że nie kontaktowałem najlepiej. A to mięciutkie
łóżeczko zdawało się mnie wzywać.
- Daruj, Hinata. Nie raz spaliśmy już obok siebie w namiotach –
westchnąłem bagatelizująco, wchodząc do środka i ściągając z siebie plecak.
Rzuciłem go na ziemię, o mały włos nie przygniatając nim Akamaru, który szedł
tuż za mną. Mój wierny kompan na szczęście był szybki i odskoczył w porę.
Wyglądało na to, że on również jest zmęczony, bo bez jednego szczeknięcie,
walnął się pod ścianą i zaczął cicho pochrapywać.
- Ale to jest małżeńskie łoże – mruknęła cicho Hinata, również
wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.
Spojrzałem na nią z politowaniem, ściągając z siebie górną część
garderoby. Całe szczęście, że dzisiejsza noc była nieco chłodniejsza niż
poprzednie.
Rzuciłem ubrania na pobliskie krzesło, wskakując na łóżko. Położyłem
się na środku, podbierając głowę ręką i od razu z lepszym nastrojem, spojrzałem
na moją kompankę, która właśnie odstawiła swój plecak pod ścianę.
- Skoro tak bardzo chcesz, Hinata, to możemy poudawać małżeństwo –
powiedziałem z chytrym uśmieszkiem, patrząc na nią wyzywająco i dłonią
poklepując wolne miejsce na łóżku.
Uśmiechnęła się, widząc że poprawił mi się trochę humor, ale na jej
twarzy i tak wyskoczyły rumieńce. Nie do końca świadomie, obserwowałem, jak
zdejmuje swoją bluzę, bierze kilka kosmetyków, ręcznik i udaje się do łazienki.
Przez jakiś czas, wpatrywałem się w zamknięte drzwi i wsłuchiwałem w dźwięk,
lejącej się wody.
Ziewnąłem zmęczony, kładąc się na swoją połowę łóżka i wbijając
zamglony wzrok w sufit. Postanowiłem, że daruję sobie już dzisiaj prysznic.
Hinata przynajmniej nie będzie się do mnie dobierała w nocy, pomyślałem z
chichotem. Byłem już tak senny, że śmieszyła mnie każda głupota.
Nawet nie zauważyłem, kiedy moja przyjaciółka opuściła łazienkę i
ułożyła się do snu, po drugiej stronie łóżka.
Musiałem przysnąć, bo gdy otworzyłem oczy, byłem już przykryty kołdrą,
a ona leżała naprzeciwko. Światło było zgaszone, ale za zewnątrz świecił wielki
księżyc, który oświetlał nieco nasz pokój, przez niezasłonięte okna. Blask
padał akurat na twarz Hinaty. Dostrzegłem, że nie śpi i wpatruje się w,
prawdopodobnie księżyc za oknem.
- Pełnia – szepnąłem, kuląc się pod przyjemnie ciepłą i pachnącą
kołdrą. Mruknęła cicho, a na jej ustach zauważyłem leciutki uśmieszek. – Nie
boisz się, że będziesz chodziła we śnie? – zapytałem cicho.
- Nie. – Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a po chwili spojrzała na
mnie. – A nawet jeśli… od razu być wyczuł, że mój zapach się oddala i nie
pozwoliłbyś, by coś mi się stało – dodała, pewna siebie.
Uśmiechnąłem się, zadowolony niczym dziecko, które ktoś docenił.
Ułożyłem się wygodniej na miękkiej poduszce, ziewając przy okazji szeroko.
- Pachniesz najlepiej ze wszystkich. Mógłbym cię wąchać dniami i
nocami – wyznałem, nie bardzo już kontaktując. Po tych słowach, zmorzył mnie
sen.
Był dosyć
zwyczajny. Sen, jakich śniłem wiele. Przynajmniej z początku. Biegłem bowiem
polną drogą, a tuż za mną podążał Akamaru. Widziałem moich przyjaciół, których
bez problemu dogoniłem, a po chwili prześcignąłem. Shino, Shikamaru, Naruto, a
nawet Rock Lee. Nikt nie mógł się równać ze mną i z Akamaru. Byliśmy najlepsi.
Nie zwalniając, ale czując coraz większe i większe zmęczenie, wbiegłem
już niemal na szczyt wzgórza. Widziałem wielkie drzewo, które tam rosło i pod
którym uwielbialiśmy się wylegiwać. To było nasze miejsce. Gdy już byłem
wystarczająco blisko, dostrzegłem, że ktoś już tam na nas czeka. Ktoś czekał
tam na mnie. Jakaś dziewczyna? Nie. Kobieta. Jej długie, granatowe włosy,
powiewały dynamicznie, chociaż wcale nie czułem wiatru. Zapewne był to jeden z
tych trików kobiet, które chcą zwabić do siebie mężczyznę. Jednakże… Czyżby ona
chciała mnie skusić?
Zwolniłem tempa, czując jak moje nogi robią się coraz cięższe. Z
trudem oderwałem od niej wzrok, chcąc obejrzeć się za siebie. Zerknąłem przez
ramię i nie widziałem już za sobą nikogo. Nawet Akamaru gdzieś zniknął. I
dobrze, pomyślałem, sam nie wiedząc dlaczego. Dziwne, ale jakaś część mnie, nie
chciała, żeby ktokolwiek wiedział o tym spotkaniu. Naprawdę, nie mam pojęcia
dlaczego.
Pewnym siebie krokiem,
podszedłem do stojącej w moim ulubionym miejscu, kobiety i chwyciłem ją za
ramię. Odwróciłem do siebie i zamarłem.
Przede mną stała Hinata. Dlaczego wcześniej jej nie poznałem?
Zmierzyłem ją pośpiesznie spojrzeniem, by upewnić się, czy to ona. Była jakaś
taka… dojrzalsza? Nie była już dzieckiem. Była starsza niż prawdziwa
Hinata. Jednakże, to wciąż była ona.
Uśmiechała się do mnie. Tak ciepło, przyjaźnie i… wyzywająco? No to już
zupełnie nie pasowało mi do Hinaty. Niemniej jednak, bardzo mi się spodobało. W
tym uśmiechu kryło się coś czarującego. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku.
Stałem jak zahipnotyzowany.
Potem, chwyciła mnie za rękę. Czułem, jak całym moim ciałem wstrząsnął
dreszcz. Czyżby mnie czymś poraziła? Nie byłem pewien. To mrowienie w moim
wnętrzu, było jednak bardzo przyjemne. Uśmiechnąłem się szeroko, sam podnosząc
jedną dłoń i dotykając jej policzka. Ku mojemu zdumieniu, wtuliła się w moją
dłoń, jakby była poduszką. Podobał mi się to. Taka Hianta była całkiem fajna.
- Kiba – wyszeptała, a dźwięk jej głosu sprawiał mi jakąś dziką
przyjemność. – Kiba… podrap mnie za uchem.
- Co takiego? – Zdziwiła mnie jej prośba, ale wykonałem polecenie.
Zapiszczała przy tym dziwnie, a po chwili zaczęła głośno dyszeć z wywalonym na
zewnątrz językiem. Był niesamowicie długi. W pewnym momencie, sapanie ustało, a
ona spojrzała na mnie niepewnie. Trwało to może sekundę, aż nagle rzuciła się
na mnie z tym swoim jęzorem.
Obudziły mnie
nagłe czułości Akamaru. Stał nade mną, dysząc głośno i oblizując całą moją
twarz.
- Złaź ze mnie – warknąłem, zwalając go z łóżka i pośpiesznie
wycierając usta. Byłem zły na niego, że wtrynił mi się w taki sen.
Zastanawiałem się, jak mogłoby to potoczyć się inaczej.
Przez chwilę, siedziałem na łóżku, mierząc się na spojrzenia z moim
psem. Gdy wygrałem, odwrócił się obrażony, wracając na swoje wcześniejsze
legowisko.
Spojrzałem w bok, na łóżko. Hinaty już od jakiegoś czasu tam nie było.
Dopiero wtedy, usłyszałem dźwięk lejącej się wody, dochodzący z łazienki. Nie
oczekując więc szybkiego zwolnienia się łazienki, położyłem głowę z powrotem na
poduszce. Przez kilka chwil wpatrywałem się w biały sufit aż nagle, drzwi od
łazienki, zostały otwarte.
Moja kompanka, jak gdyby nigdy nic, wyszła sobie w samym ręczniku. Nie
patrząc w moją stronę, pośpiesznie skierowała się do swojego plecaka, po czym
nachyliła się nad nim i poczęła czegoś szukać.
Od razu, przypomniał mi się mój sen i poczułem nagły przypływ gorąca.
Zawiesiłem wzrok na Hinacie, lustrując ją od stóp do głowy. Z niemałym zdziwieniem,
musiałem przyznać, że ta Hinata była właściwie podobna do tej ze snu. Tak jakby
nagle ewoluowała z małej dziewczynki w dorosłą kobietę. Czemu wcześniej tego
nie dostrzegłem? Oczywiście, to że urosły jej piersi, wiedziałem aż za dobrze,
ale było tego więcej. Sam do końca nie byłem pewien, co to takiego, ale coś w
jej wyglądzie sprawiało, że dziwnie byłoby mi ją wyściskać, czy chociażby jej
dokuczyć. Nagle, pojawiło się we mnie jakieś podejrzane odczucie. Miałem ochotę
chwycić ją teraz w pasie, pociągnąć na łóżko i… no i nie postąpić, jak z
normalną kumpelą.
Skrzywiłem się na tę myśl i popukałem w czoło.
- Musisz mnie tak od rana kusić? – zapytałem, obojętnym tonem. Hinata
podskoczyła, jak oparzona, odwracając się szybko w moją stronę. Cholera. Widok
od przodu wcale nie poprawiał sytuacji.
- Kiba! Nie śpisz? – Spojrzała na mnie z przerażeniem, zakrywając się
rękoma i rzeczami, które w nich trzymała.
- Już nie udawaj takiej zdziwionej. Wiedz jednak, że twoje sztuczki na
mnie nie podziałają – odparłem, wskazując jej łazienkę. – Pośpiesz się i włóż
na siebie coś więcej – rozkazałem surowo. Hyuuga zarumieniła się, jak burak,
pośpiesznie kiwając głową i pędząc do wyznaczonego miejsca.
Westchnąłem ciężko, kręcąc głową z rezygnacją. Wyciągnąłem sobie poduszkę,
na której leżałem i zakryłem nią głowę, chcąc choć jeszcze na moment, oderwać
się od rzeczywistości. Miałem szczerą nadzieje, że te niepoważne wyobrażenia,
to po prostu pozostałości po tamtym śnie.
***
Jakiś czas
później, udaliśmy się do człowieka, który zlecił nam misję. Okazał się nim sam
przywódca Wioski Herbaty. Był to nieco otyły facet, na oko mający ponad
pięćdziesiąt lat. Niezwykle sympatyczny z twarzy, przypominający mi trochę przyćpanego.
Może to przez jego stale wyluzowany uśmiech i przymglone spojrzenie. Zapewne
kłaniał się nadmiar herbaty z tajemniczych ziółek.
Tak czy inaczej, przybyliśmy tu specjalnie dla niego i to jego
oczekiwania musieliśmy spełnić.
Ugościł nas w salonie, swojej ogromnej rezydencji. Siedzieliśmy przy
małym stoliczku, popijając najróżniejsze herbaty. Musiałem przyznać, że było to
nawet ciekawe doświadczenie. Bywałem już wcześniej w tej wiosce, ale nigdy
jeszcze nie miałem okazji spróbować tylu, różnych wywarów.
Niebawem, dołączyła do nas córka gospodarza. Była naprawdę ładna.
Długie, jasne, niemal białe włosy, spływały jej swobodnie na ramiona i plecy,
sięgając pasa. Oczy z kolei miała soczyście zielone. Dosyć wysoka i zapewne szczupła, czego nie
mogłem zbyt dobrze ocenić, gdyż miała na sobie obszerne ubranie. Zdawała się
być mniej więcej, w naszym wieku.
Jak tylko weszła
do pomieszczenia, jej ojciec zaświergotał radośnie, zapraszając ją do nas. Po
chwili, mogliśmy już przejść do omawiania konkretów misji.
Jak się okazało, w zeszłym tygodniu, syn gospodarza o mały włos nie
został zamordowany. Obecnie znajdował się w szpitalu w nadal ciężkim, ale
stabilnym już stanie. Nie wiadomo, jakie intencje miał napastnik i kim on był.
Gospodarz podejrzewał, że mógłby to być zwyczajny złodziej, który po prostu
chciał go okraść.
- Czy syn ma jakiś wrogów? – zapytałem, czując się jak zawodowy
detektyw.
- Nie, nie sądzę. – Mężczyzna pokręcił głową, zerkając na córkę. –
Yukino… ty spędzasz z nim więcej czasu niż ja. Wiesz coś, co mogłoby się nam
przydać? – zapytał.
Dziewczyna, zerknęła na nas niepewnie, po czym westchnęła ciężko,
spuszczając wzrok i kręcąc przecząco głową.
- Braciszek jest z natury bardzo miłym człowiekiem. Pomaga mieszkańcom
w potrzebie i zawsze ma w sobie tyle optymizmu. Nie mam pojęcie, kto mógłby
chcieć jego krzywdy – mruknęła smutno, zaplątując sobie kosmyk włosów wokół
palca i spoglądając w bok.
Westchnąłem ciężko, niespecjalnie zadowolony z tak ubogich informacji.
Spojrzałem jeszcze na Hinatę, by upewnić się, czy nie chce o coś zapytać, a
kiedy pokręciła przecząco głową, wstałem.
- Chcielibyśmy więc zobaczyć miejsce napaści, oraz odwiedzić pana syna
w szpitalu – powiedziałem, gdy moja kompanka stała już obok mnie.
- Dobrze, ale wątpię, czy przyda wam się na coś wizyta w szpitalu.
Mamoru jest ciągle nieprzytomny – odparł gospodarz, cały czas siedząc na
miejscu i popijając herbatę. Z kolei, jego urocza córka wstała, patrząc na nas
hardym wzrokiem.
- Ja was tam zaprowadzę – oznajmiła i nie czekając ani chwili dłużej,
skierowała się w stronę drzwi.
Na miejscu nie
udało nam się niczego wykryć, co zdawało się być bynajmniej dziwne.
Znajdowaliśmy się na obrzeżach wioski, przy jakimś bardzo starym i małym
kościele. Otaczały nas niewielkie budynki, które dawniej musiały służyć za
spichlerze.
Zmarszczyłem brwi, rozglądając się dookoła. Co prawda, okolica
wyglądała na nieźle zdewastowaną, ale byłem pewien, że przynajmniej część tych
zniszczeń powstała wiele lat temu. Nie byłem też w stanie wyczuć zapachu krwi.
Gdy spojrzałem na Akamaru, ten pisnął cicho, upewniając mnie w przekonaniu, że
i on nic nie wyczuł.
- Hinata? –Odwróciłem się w jej stronę.
Stała kilka metrów dalej, skanując całą okolicę swoim byakuganem.
Również wyglądała na nieco zdezorientowaną.
- Co właściwie się tu stało? – zapytałem białowłosą. Zrobiła krok w
naszą stronę, patrząc na mnie zdziwiona.
- Zaatakowali Mamoru. Nie wiem, jak dokładnie to wyglądało – odparła,
zaskoczona moim pytaniem.
- Nie o to mi chodzi. To miejsce jest zniszczone już od jakiegoś czasu
– wyjaśniłem, ponownie obrzucając spojrzeniem okolicę. Yukino zrobiła to samo,
znów bawiąc się kosmykiem swoich włosów. Wzruszyła ramionami.
- To chyba nieodnowiona jeszcze część wioski… pozostałości po wojnie –
powiedziała niepewnie, drapiąc się po głowie.
- Jesteś pewna, że to tu zaatakowano twojego brata? – zapytałem.
Kiwnęła głową, rozglądając się na boki.
Nic już nie odpowiedziałem, tylko zabrałem się do szukania,
jakichkolwiek śladów. Niestety, nie udało mi się zdobyć nic, co pomogłoby nam w
śledztwie. Hinata była w takiej samej sytuacji. Oboje stwierdziliśmy, że lepiej
będzie udać się do szpitala, by zobaczyć poszkodowanego.
Yukino twierdziła, że odwiedza go codziennie. Pachniała bardzo ładnie
i jej zapach skutecznie zneutralizował jakąkolwiek woń napastnika. Wizyta u
Mamoru, również więc nam w niczym nie pomogła.
Wracaliśmy jedną z uliczek, w nie najlepszym nastroju.
- Może odwiedzicie nas dziś wieczorem? – zaproponowała nagle Yukino.
Uśmiechała się szeroko, patrząc to na mnie, to na Hinatę. Trochę zaskoczył mnie
ten jej entuzjazm. Widać, dziewczyna należała do tych wiecznych optymistów.
Wzruszyłem obojętnie ramionami, szukając odpowiedzi na to zaproszenie
w oczach Hyuugi.
Moja przyjaciółka uśmiechnęła się przepraszająco, najwyraźniej mając
ochotę odmówić. Już otwierała usta, by odpowiedzieć, kiedy to córka gospodarza,
weszła jej w słowo.
- Nawet nie przyjmuję odmowy. Ojciec ogranicza mi dostęp do przyjaciół
i praktycznie, nie mam z kim spędzać czasu. Wy przynajmniej możecie przyjść pod
pretekstem śledztwa – dodała z szerokim uśmiechem, klaszcząc w dłonie. – Proszę
– złagodniała nieco, wpatrując się w nas maślanymi oczami. Wyglądała tak
niewinnie. – Tak dawno nie odwiedzał mnie nikt w moim wieku, a wy wyglądacie na
takich w porządku - dodał niewinnie,
zatrzymując wzrok na mnie lekko się
kołysząc.
- W sumie… - wahnąłem, chcąc
udać obojętnego, ale na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
- Wspaniale!
Gospodarza nie
było. Podobno udał się na jakieś spotkanie. Yukino natomiast, okazała się
bardzo towarzyską osóbką. Co chwilę, dolewała nam specjalnej herbatki z, jak to
ona mówiła, z duszą. Gdy widziałem już rosnące rumieńce na twarzy Hinaty, od
razu poprawił mi się humor.
Przy okazji, zacząłem rzucać w jej stronę złośliwe, acz niewinne
żarciki odnośnie Naruto, przez co jej twarz przypominała wielkiego buraka.
Córka gospodarza, zaintrygowana zachowaniem Hyuugi i moim, przysiadła
się bliżej nas, tuż po tym, gdy podała kolejne porcje herbaty.
- Naruto to twój chłopak? – zapytała z tę dziewczęcą ciekawością.
Hinata spuściła głowę, chcąc ukryć się w swoich gęstych włosach, na co ja od
razu wybuchnąłem gromkim śmiechem.
- No dalej, Hinata! Przecież wyznałaś mu miłość, nie musisz się
wstydzić – zaśmiałem się. Odetchnąłem głęboko, opierając się rękoma o podłogę i
odginając odrobinę do tyłu.
- Co odpowiedział? – zaciekawiła się białowłosa, patrząc raz na mnie,
raz na Hinatę.
- Nic jej nie odpowiedział. – Znów wtryniłem się w słowo przyjaciółce.
– Nie odrzucił jej, ale nic konkretnego jej nie odpowiedział – dodałem,
odrobinę poważniejąc i spoglądając na granatowowłosą.
Moja kompanka spuściła smutny wzrok, wzdychając ciężko. Przez to, mi również
nie było już do śmiechu. Poczułem pewną frustrację, widząc w jakiej sytuacji
postawił ją ten kmiotek.
- Może nie byłaś dostatecznie przekonywująca – odezwała się nagle
Yukino. – Zaproś go gdzieś i uwiedź. W końcu to facet, a ty jesteś bardzo seksowna
– dodała po chwili z zadziornym uśmiechem.
Hinata spojrzała na nią z niedowierzaniem, a jej twarz znów oblały
obwite rumieńce.
Przekrzywiłem lekko głowę, mierząc Hyuugę spojrzeniem. Normalny, luźny
dres, skrywał pod sobą wszystkie jej wdzięki. Gdy jednak przypomniałem sobie
jej widok z rana, od razu wyobraziłem sobie, co też znajduje się pod tym
obszernym ubraniem. Uśmiechnąłem się z rozmarzeniem.
- Naruto ma trochę wolnego w przyszłym tygodniu, ale Hinata nie
potrafi uwodzić facetów – powiedziałem odruchowo. Przyjaciółka rzuciła mi
zagniewane spojrzenie, z którego miałem ochotę się roześmiać. Posłałem jej
tylko wyzywający uśmiech, kierując wzrok na białowłosą. – Yukino, potrafiłabyś
ją nauczyć czegoś przydatnego? – zapytałem.
- Kiba! – fuknęła Hinata, urażonym tonem. Córka gospodarze jednak,
uśmiechnęła się do mnie chytrze, marszcząc brwi. Powoli podniosła się z
miejsca, zmierzając w kierunku Hyuugi.
- Tak się składa, że znam kilka niezłych trików – odparła już na
wstępie, niezwykle kuszącym tonem, mrugając do mnie jednym okiem. Gdy
przechodziła obok, zakołysała biodrami zachęcająco, najwyraźniej chcąc dać mi
próbkę, tego co potrafi.
Nie było tego wiele, ale musiałem przyznać, że sposób w jaki się
poruszała, czy nawet ton, jakim mówiła, od razu dodawał jej kilka punktów.
Takim sposobem, już nie zaliczyłbym jej do grona przyjaciółek, ale raczej
potencjalnych dziewczyn. Co oczywiście nie znaczyło, że chciałbym się z kimś
wiązać.
Usadowiłem się
wygodniej, obserwując rozmawiające ze sobą dziewczyny. Nie wiem, czy sprawiła
to herbatką z mocą, czy duchota w pomieszczeniu, ale w głowie zaczynało mi
szumieć i robić się przyjemnie luźno.
Nie słyszałem o czym rozmawiały, ale Hinata co chwilę, oblewała się
rumieńcami. Yukino wykonywała różne, dziwne gesty, od czasu do czasu, dotykając
mojej przyjaciółki tu i ówdzie.
Kto by pomyślał, że gawędzące ze sobą dziewczyny, moją być tak
interesujące.
Nie jestem pewien, ile czasu minęło, ale gdy spojrzałem na nie, po
krótkiej przerwie, obie zachowywały się już dużo odważniej. Hinata robiła różne
miny i gesty, a Yukino co jakiś czas ją poprawiała.
Co jakiś czas, zerkały w moją stronę, a widząc moje błogie spojrzenie,
chichotały dźwięcznie. Dziwne, ale nawet mi to nie przeszkadzało. Cieszyłem
się, że moja przyjaciółka tak dobrze się bawi. Wydawało się nawet, że zaczyna
już ogarniać niektóre sztuczki białowłosej.
W pewnym momencie, Hinata poniosła się z miejsca i wyszła z
pomieszczenia. Odprowadziłem ją zdziwionym wzrokiem, po chwili kierując go na
drugą dziewczynę.
- Wyszła do toalety – oznajmiła, również ponosząc się z miejsca.
Przyjąłem tę wiadomość bez żadnych emocji, odchylając głowę do tyłu i
zamykając oczy. Czułem się coraz bardziej senny. Te ziółka, alkohol, czy
cokolwiek ona nam tam dodawała do naparów, zdawały się przejmować już nade mną
kontrolę. Wyciągnąłem nogi przed siebie, niemal kładąc się na podłodze. Miałem
już wielką ochotę, udać się do motelu i pójść spać.
W pewnym
momencie, poczułem ciężar na swoich nogach. Nie do końca, świadomie myślący,
uniosłem głowę i spojrzałem na przyczynę. Nawet nie byłem specjalnie zaskoczony
faktem, że tuż przede mną znajdowała się córka gospodarze. Wpatrywała się we
mnie tymi swoimi wielkimi, zielonymi oczami, a na jej ustach gościł zadziorny
uśmieszek. Widząc to, sam również nie mogłem się powstrzymać i moje wargi
wygięły się ku górze.
- Ty wyglądasz, na nieco bardziej zorientowanego w tych tematach –
mruknęła, palcem wskazującym jadąc w górę, wzdłuż mojego torsu. Mógłbym
odpowiedzieć jej, że to tylko pozory, ale w sumie… byłem ciekaw dalszego
rozwoju sytuacji, bo szczerze… zaczynało mi się to nawet podobać.
Dłonią dotknęła mojego obojczyka, niemal z zafascynowaniem, obserwując
każdy swój ruch. Przyłożyła drugą rękę do mojej szyi, po czym splotła je na
karku. Poczułem niezwykle przyjemne dreszcze, gdy wsunęła je w moje włosy i
przysunęła się jeszcze bliżej.
Cały czas siedziałem sztywno, rękoma podpierając się o podłogę. Na
mojej twarzy gościł, coraz to szerszy uśmiech.
Przysunęła twarz do mojego policzka, szepcząc mi do ucha.
- Może jednak i tobie, powinnam udzielić jakiejś lekcji – powiedziała
to tak uwodzicielskim tonem, że aż zalała mnie fala gorąco. Czułem jak jej
usta, lekko muskają płatek mojego ucha. Jej ciepły oddech, tak przyjemnie
obejmował mój policzek.
Przyłożyła dłoń do mojej twarzy, ponownie spoglądając mi w oczy.
Przysunęła się jeszcze bliżej. Opieraliśmy się teraz o swoje czoła, patrząc
sobie w oczy z wyzywającymi uśmieszkami. Przejechała kciukiem po mojej dolnej
wardze, po czym niespodziewanie, wbiła się w moje usta.
Jęknąłem cicho z rozkoszy, mając jednak nadzieję, że Yukino tego nie
usłyszała. Całowała mnie tak namiętnie i zażarcie, że ledwo nadążałem. Nie będę
ukrywał, było to dla mnie nowe doświadczenie. Co prawda, kiedyś tam już
całowałem jakąś dziewczynę, ale ona robiła to tak… poważnie. Miałem wrażenie,
że tracę kontrolę nad własnym ciałem. To już nie była zabawa samych ust. Nawet
nie wiem kiedy, moje ręce, zawędrowały na jej talię, co jakiś czas błądząc po
jej plecach.
Pachniała niesamowicie… słodko. Jej zapach powoli już zaczynał mnie
drażnić. Był zbyt intensywny. Niemniej jednak, niespecjalnie miałem ochotę
przestawać. Całowaliśmy się tak odważnie, że po chwili już, czułem się mokry na
twarzy.
Kto wie, jakby to się skończyło, gdyby nie odgłos przesuwanych drzwi.
Oderwaliśmy się od siebie, odwracając głowy w kierunku wyjścia.
Stała w nich Hinata. Wpatrywała się w nas, jakby zobaczyła ducha. Cała
oniemiała.
- Może mała próba na przykładzie – zaśmiała się Yukino, patrząc na
Hyuugę i przysuwając się do mnie jeszcze bardziej.
Poczułem się dziwnie, gdy moje spojrzenie spotkało się z jej
fiołkowymi tęczówkami. Co właściwie w nich wtedy zobaczyłem? Zawód?
Rozczarowanie? Żal?
Sam nie wiem, co w nich było, ale miałem ochotę po prostu przeprosić.
Nie zdążyłem jednak wydusić z siebie ani słowa, bo moja przyjaciółka
zerwała się nagle z miejsca, znikając za drzwiami. Zdołałem jedynie usłyszeć
ciche słowa, że musi już iść.
Przez dłuższą chwilę, wpatrywałem się w zamknięte drzwi, ciągle
głowiąc się nad tym jej spojrzeniem. Nie podobało mi się to. Nigdy jeszcze tak
na mnie nie patrzyła.
- Musi się jeszcze tyle nauczyć – westchnęła Yukino, kręcąc głową z
rezygnacją i śmiejąc się cicho pod nosem. Po kilku sekundach, znów odwróciła
moją głowę w swoją stronę i przykleiła mi się do ust. Oddawałem pocałunki,
ściskając ją mocniej, ale nadal wpatrywałem się w miejsce, gdzie przed momentem
stała moja kompanka.
W momencie wytchnienia, odsunąłem się nieco od dziewczyny, spoglądając
na nią nieobecnym wzrokiem.
- Wybacza, ale chyba… chyba powinienem już pójść – powiedziałem
niepewnie, spuszczając wzrok. Patrzyła na mnie trochę, po czym uśmiechnęła się
przyjaźnie i zmierzwiła mi włosy dłonią.
- Będziecie tu aż tydzień, prawda? Możesz raz położyć spać swoją
koleżankę wcześniej i mnie odwiedzić – powiedziała wesoło, puszczając mi oczko,
po czym podniosła się i nadal uwodzicielsko kręcąc biodrami, wyszła z
pomieszczenia.
Siedziałem sam jeszcze przez dłuższą chwilę. Tępo wpatrywałem się w
podłogę, myśląc o… sam nie wiedziałem o czym. Ciągle przed oczami miałem ten
wzrok Hinaty. Dlaczego czułem się przez niego tak głupio? Dlaczego miałem takie
wyrzuty sumienia, jakby zrobił coś złego? Dlaczego ona napełniła mnie takimi
niepokojącymi odczuciami? To było bez sensu. Przecież byłem facetem. Miała mnie
za kogoś innego? Dlaczego miałbym odpychać od siebie piękną dziewczynę, która
ma ochotę na trochę zabawy? To bez sensu. Wszystko bez sensu.
Leniwie podniosłem się z miejsca, wzdychając ciężko.
Mimo wszystko… nie chciałem by Hinata myślała o mnie źle.
****************************
Jakiś, taki... krótki? Miałam problem ze środkową częścią, dlatego pojawia się dopiero teraz.
Kolejny rozdział zacznę pisać jeszcze dzisiaj ;)
No więc, w końcu! Nie mogłam się już doczekać! Sama nie wiem od czego mam zacząć! Cokolwiek byś tu nie napisała wszystko wprowadzało by mnie w takie emocje, a wczoraj... jak napisałaś, że drukujesz rozdział to mnie takie zniecierpliwienie wzięło, że aż trudno sobie to wyobrazić. Chyba nawet z Itami AŻ tak nie mam - co nie znaczy, że wcale. ;D No ale niestety, moje zmęczenie mnie znokautowało, więc dopiero teraz, ale nie martw się, to była moja pierwsza myśl po przebudzeniu. Nawet manga musiała zaczekać i grzecznie ustawić się w kolejce!
OdpowiedzUsuńZacznę może od fabuły?
Rozkręca się! Moim zdaniem nie zrobiłaś źle, że wplotłaś w to taką prowizoryczną misję, czemu nie? Wszystko jak do tej pory idzie gładko i jest takie urozmaicenie. Poza tym postać Yahiko! Osz to dopiero kokietka! Jak mi powiedziałaś, że KIba będzie się z kimś całował to byłam niemalze pewna, że będzie to Ino! Kurcze, ta scena chyba najbardziej mi się spodobała - ten zawód w oczach Hinaty, taki nieuzasadniony, ale jednak... Ona w końcu taka delikatna i wrażliwa no i na pewno zaskoczenie też wzieło górę. Gdy człowiek się czymś bardzo zdziwi to czasem może nawet wpaść w niekontrolowaną złość, a potem pomyśleć i " ale o co mi chodziło?" Zresztą Kiba też nie lepszy, całował się z nią, ale myślał o Hinacie - to było przepiękne. Tak subtelnie pokazujesz juz, że jednak Hinata nie do końca jest kompanką, ale cały czas utrzymujesz to w ryzach. Pewnie minię trochę czasu zanim Kiba zrozumie co nie co. Ah Ci faceci.. ale na cycki gapić się to już umieją!xD
Podoba mi się, jak on się z nią obchodzi - tak czulę i opiekuńczo, a jak jej powiedział, że uwielbia jej zapach! Rozpływam się.;d Uwielbiam tez to, że Kiba tak bardzo zabolało to "inne" spojrzenie Hinaty. Nigdy w jej oczach czegoś takiego nie zobaczył - było to coś negatywnego i normalnie, aż się zmroził. Nie sądz, że zrobił coś złego, ale mimo to... musiał przerwać, bo? te oczy... ten wzrok. Kolejną epicką sceną było... uwaga! SEN! No myślałam, że padnę na plecy i nie powstanę! To było takie naturalne i Kibowskie! Hinata, która nagle zaczyna go lizać i jeszcze ten tekst " i nagle rzuciła się na mnie z tym swoim jęzorem " aż wyobrażałam sobie potem pojedynek na wzrok AkAMARU i rozżalonego Kiby. Hahaha xD Scena zamiotła wszystko! Oczywiście sam fakt, że Kiba przeszedł się do Naruto i mu wygarnął też całkiem w jego stylu. Wiedziała, że to spotkanie nie wyjdzie ;C Czułam to! I czułam co czuła Hinata -,-' Mi jest jej tak żal, że nie mogę.
Ale brakuje mi stanowczo trochę pazura Kiby. Chociaż nie myśl, że robisz z niego ciotę! Nie, nie! Kiba tutaj bardziej przypomina Kibe niż na Itami szczerze mówiąc! Pieszesz w pierwszej osobie więc zamiast stricte opisywać jak kto się poruszył i jakie mial spojrzenie, walnij czasem kilka spostrzeżeń Kiby - takich ironicznych,cynicznych wręcz. No i właśnie stylistycznie dużo nagromiłaś takich samych słów obok siebie "Spojrzała nagle zaskoczona" w pewnym momencie mnie zdrażniło, ogólnie nadużywasz słowa"nagle" Co nagle to po diable, kochana! xD Jak na pierwszą osobę w tym rozdziale pisałaś dokładnie tak, jakbyś pisała w trzeciej xD Ale kto by się przejmował takimi pierdółkami, gdy fabuła tak żwawo do przodu pędzi?!
OdpowiedzUsuńHaha, ogólnie scena w Gabinecie - odwzorowanie charakterów całej trójki z teamu 7 - Nawet Sasuke wyszedłSasukowato i to jego stwierdzenie, że nawet Hinate zagarnie mu sprzed nosa. Jednak tylko Kiba wydał mi się zbyt grzeczny i poukładany, tak cierpliwie tłumaczył Naruto,pomimo, że jeszcze Sakurazadziałała mu na nerwy - Kiba raczej robi potem myśli, ale i tak sam fakt, że tak poszedł świadczy o tym, jaki ma stosunek do Hinaty. Taki troskliwy, opiekuńczy patron tej naszej ciapkowatej dziewczynki xD Ja sobie go wyobrażam w ten sposób, Hinata zarumieniona zamyka oczy i idzie przed siebie, przed nią... sa kamienie ale nie potyka się o nie, bo Kiba jako anioł stróż biegnie przed nią, zmachany jak koń po westernie, i zbiera te kamyki w kółko i kółko ąz w końcu zaprowadza ją do domu kładzie spac i zmęczony pada fotel na swojej chmurce. Haha xD Dobra, moja wyobraźna zaczeła zbytnio działać.;D Ale klimat taki wprowadziłaś więc co się dziwisz? Popracuj jedynie nad wybuchami agresji Kiby i będzie miodnie. W ogóle mam nadzieje że spełniłas obietnice i zabrałaś się już za następny rozdział i co więcej... ze uraczysz mnie spoilerem? Bo ażmnie kusi, żeby dowiedziec się jak będzie wyglądało spotkanie Kiby i Hinaty? Wyjasnią sobie? Odpuszczą temat? Będzie napięta atmosfera? A może pokłócą się i będzie jeszcze gorzej? xD A może Yahiko nie skończyła jeszcze?!?!?!?! więcej pytań niż po mandze!
A no i czy Naruto w końcu spotka się z Hinatą...chociaż teraz są na misji toi tak nie to ciekawi.
Ogólnie dla mnie rozdział bardzo udany! Pomimo iż stylistycznie czasami napowtarzałaś tych podstawowych zwrotów, to klimat bloga i cała akcja wciąga i tego nawet sie nie zauważa. Mi się nawet pomysł z tą misją podoba, więc nie marudź! Kocham wszystkie Twoje blogi i kocham gdy w końcu dodajesz następny rozdział - nawet jak sobie pomarudze pod nosem xD Ja w ogole Ciebie kocham <3!
Cytat na początku rozdziału - zapomniałabym - no kurde, bardziej idealnego do tego bloga i rozdziału wybrać nie mogłas. JA z reguły na cytaty takiej uwagi nie zwracam, ale tym razem... już przeczułam, że to będzie dobre! xD
OdpowiedzUsuńAaaa i przecież zapomniałam o spoilerze i scenie która mi się tak strasznie spodobała! Jak Kiba zbeształ Hinate za to, że go tak kusi i kazał jej szybko isć sie ubrać. Ona taka zawstydzona wykonała polecenie nawet nie zdając sobie sprawę, że jeszcze chwilę by postała a Kiba rzuciłby się na nia jak na ciastko xD I ogólnie ten jego mętlik w głowie, to zdziwienie samym sobą, że on tak patrzy na Hinate. To ostatnie stwierdzenie " rzucił na łożko i zrobił z nią to... czego nie robi się z kumpelą" czy jakoś tak... Cały KIBa! - no, i mam nadzieje, ze jak opublikuje to znów mnie sie nie przypomni!
OdpowiedzUsuńO kurcze! Poszalałaś widzę z komentarzami xD
UsuńZacznę od tego, czego się wstydzę. Te liczne powtórzenia… Ja naprawdę mam ostatnio taki ubogi słownik i ciągle za dużo mi się wydaje tych spojrzeń, chwil, nagle… dawno książki żadnej nie czytałam ^^” No i faktycznie, czasem może wyjść to dziwnie, bo zwykle piszę w trzeciej osobie.
Co do tego pazura Kiby? Nie jest dokładnie określone, ile ma już lat, ale to nadal dorastający chłopak. Stopniowo przerzuca się z miłości do swojego psiaczka na dziewczyny i mimo, że może wydawać się niekiedy dobrze obeznany w tych sprawach, to jednak większość doznań jest dla niego nowością.
Z biegiem czasu, zacznie myśleć więcej o własnych uczuciach, zwłaszcza tych denerwujących ;>
Staram się tutaj przedstawić Kibę mniej więcej takim charakterem, jaki widzę w mandze. Chociaż zgadzam się z tym, że powinien być nieco bardziej impulsywny, przynajmniej jeśli chodzi o relację z przyjaciółmi.
Myślę, że cała akcja rozwinie się dosyć szybko. Być może, już w kolejnym rozdziale… ;>
Dzięki Ci za tak wyczerpującą opinię. Specjalnie wstałam wcześniej by dodać rozdział, bo przyznam, że w nocy już mi nie chciało się cytatu szukać xD
Jeszcze raz, dzięki ;**
Dobra, to kogo mam teraz trzepnąć: Ciebie czy gadu?! Bo, cholera, gdybym nie weszła na bloga, tak jak to robię co jakiś czas w ramach "kontroli", to oczywiście nie wiedziałabym, że jest nowa notka!!! No ejże, no! Obrazić się mam? ;<
OdpowiedzUsuńTo dałam upust mojej małej złości i mogę teraz przejść do notki :D Wiesz, że lubię w Twoim wykonaniu Sasuke? xd Tekst, że Hinatę też sprzątnie Naruto sprzed nosa i to wyzywające spojrzenie w kierunku Sakury mnie urzekły, haha xd No i epicki był fragment, jak Sakura zapomniała, że miała przydzielić misję Kibie, booooo? bo Sasuke przyszedł i zapewne było małe bara bara xd A Sasuke taaaaki dumny z siebie z tego powodu! Ogólnie to zgodzę się z Mitshie, że Kiba w tamtym fragmencie był trochę za mało porywczy. Ja myślałam, że on się rzuci na Uzumakiego i zacznie go szarpać, albo coś, a on tylko sobie słabo pogadał... no ale nic xd
Daleeej... Reakcja Hinaty na jedno łóżko była urocza ^^ BO jak taka nieśmiała dziewczynka ma spać z przyjacielem w jednym łóżku? Toż to nie przystoi! No ale w końcu wyszło na Kiby, bo chyba bidula widziała, jaki ten był styrany i się nad nim zlitowała xd A, no i to jak powiedział jej, że najładniej pachnie *q* wtedy to tylko jęknęłam do siebie "ojeeeeeeeeeeeeeeeeejjjj!" i dalej czytałam :D
Sen był.. zaskakujący na końcu, haha xd A zastanawiałam się, o co ci chodzi, jak napisałaś mi na gadu po tym spoilerze, że "a co dopiero będzie potem!" czy jakoś tak xd a tu proszę, Hinata skoczyła na Kibę z jęzorem! hahaha , kocham Akamaru za tą pobudkę ;p Ale fajnie ukazałaś zachodzącą zmianę w percepcji Inuzuki. W śnie widział Hinatę jako dojrzałą i potem rano też. Otworzyły mu się oczna i przestał w końcu patrzeć na nią jako na przyjaciółkę z drużyny, która zna od wielu lat, a zaczął postrzegać jako KOBIETĘ! To mi się jakoś tak baaardzo spodobało.
No i ta końcówka. Jeju, ta nowa dziewczyna jaka napalona na naszego Kibę! Chociaż... w sumie jej się nie dziwię, poza jednym wyjątkiem - ja wolałabym Shikamaru *q* Ale ten moment, jak Hinata weszła do pokoju i tak zdębiała, i jak widział w jej oczkach ten zawód i zdziwienie.... no jeeeej, i potem o niej myślał! Kurdę, aż się nie mogę doczekać następnej notki i tego jak rozwiniesz tą sytuację! Więc drukuj szybko, proszę ja Ciebie!
Pozdrawiam i WENY! <3 I ŻEBY MI SIĘ WIĘCEJ NIE ZDARZAŁO, ŻE O NOTCE NIE JESTEM INFORMOWANA! NO!
Złość się na gadu, bo mogę nawet z archiwum Ci skopiować, że wysyłałam xD
UsuńCo do łagodności Kiby… Niech już Wam będzie! Obiecuję, ze następnym razem zrobię z niego znerwicowanego wariata xD O ile potrafię…
Hinata udaje taką moralną, a pewnie tak jak z piwkiem, w głębi ucieszyła się, że może pospać koło takiego lachona, jak Kiba!
Lubię motywy ze snem. Można w nich szaleć ile się da.
No i tak, jak pisałam. Kiba powolutku zaczyna odkrywać ten doroślejszy świat, w którym są nie tylko koleżanki, ale głównie kobiety ;)
Yukino jeszcze będzie miała swoją rólkę, ale jaką, to już zobaczycie.
Dzięki za komentarz i następnym razem, jak dojdzie wiadomość, to wyślij mi w odpowiedzi chociaż uśmiech, bo tak znów będę myślała, że nie doszło ;)
OK! Wyślę potwierdzenie, że wiadomość dotarła! Ale pamiętaj, że jak jej nie wyślę, to Ty masz mi wysłać jeszcze raz, bo to znaczy, że znowu gadu zjebało >.< Wgl dawno nie spotkałam Cię na gadu i to też jest irytujące, grr.....
UsuńWiesz, że udało ci sprawić, ze chociaż na chwilę zapomniałam, że jest 30 + stopni a ja siedzę z chorymi zatokami? A nie sądziłam, że to możliwe...
OdpowiedzUsuńJejku, aż mi się tak smutno zrobiło jak Hinata tak siedziała i czekała na tego Narutka a on zapomniał. Niby to jego roztrzepanie można odbierać za słodkie, ale koleś mógłby jednak dorosnąć. A ta Hinatka w sukience do kolan i dekoltem to mi się skojarzyła z postacią z jakiegoś filmu, któa czeka na ukochanego.
A potem... Scena z teamem 7! Ja myślałam, ze umrę ze śmiechu, dosłownie! Za pierwszym razem, kiedy Sasuke powiedział, że Hinatkę też mu sprzątnie z przed nosa no i za drugim razem jak Sakura zapomniała o pracy, bo przyszedł Uchiha. Sasuke jest cichą gwiazdą tego rozdziału, serio! A to wszystko oczami Kiby, którego docinki w stosunku do Sasuke były epickie. Szkoda tylko, że po Naruto trochę mocniej nie pojechał, bo mu się należało.
Potem wyruszenie na misje i reakcja Hinaty na jedno łóżko. Słodkie to było. Sen Kiby, to kolejna rzecz na której padłam. Uwielbiam Akamaru, on jest taki słodki. I podoba mi się, że robisz z Kiby normalnego faceta, który gapi się na biust koleżanki i całuje ładne dziewczyny jak się nadarzy okazja( ale o tym za chwilę).
Tak w sumie... To nie jestem pewna co mam sądzić o tej Yumiko. Z jednej strony jest dość intrygująca no i wprowadza trochę zamieszania - taka kobieta z pazurem, ale te jej docinki do Hinaty "musi się jeszcze dużo nauczyć". A Kiba nie lepszy! "Hinata nie umie podrywać facetów"! Ja tam bym się wkurzyła. Strasznie mi się podoba, że do opisów często nawiązujesz do tego dobrego węchu Kiby. Przez to takie sceny jak ta w łóżku i końcowa, z Yumiko, nabierają zmysłowości.
No i jestem ciekawa jak to wszystko rozegrasz dalej. Nie wiedziałam, że KibaHina, może mi się aż tak podobać.
Pozdrawiam i weeny!
No to bardzo się cieszę, że podoba Ci się KibaHina. Większość osób podchodzi do czegoś innego dosyć sceptycznie ;)
UsuńCo do węchu Kiby. Fajnie, ze to dostrzegłaś. Akurat ten jego zmysł, to moim zdaniem jego największy atut. Lubię więc często się do niego odwoływać.
Oczywiście, że Akamaru to słodziak. Niekiedy może trochę przeszkadzać w pisaniu, ale to w końcu część życia Kiby. Poza tym, uwielbiam psy i scenki z nimi mogą wychodzić dosyć zabawnie.
Uchiha cichą gwiazdką rozdziały?;> No, no, tego się nie spodziewałam. Ale fakt, czasem im ktoś niej powie, tym wzbudza większe zainteresowanie. Lubię w bohaterach szczerość, zwłaszcza tę chamską i brutalną xD
Dziękuję bardzo za komentarz!
Pozdrawiam! ;)
Wiesz, że jesteś u jednej bloggerki w linkach? Łohohohoh! ;d tajemnicza czytelniczka
OdpowiedzUsuńSerio? U kogo? Chętnie ją poznam xD
UsuńDobra, mój iście długi i nawet sensowny komentarz dziwnym przypadkiem zniknął, więc póki co daję znać, że żyję i przeczytałam.
OdpowiedzUsuńHaha, bardzo fajny rozdział ^-^ w ogóle bloga ostatnio odkryłam i ciekawi mnie dalszy ciąg tej opowieści ;3 w ogóle Kiba i Hinata są moimi ulubionymi bohaterami, chociaż jeszcze nigdy nie myślałam o nich jako o potencjalnej parze ;33 co do rozdziału, zauważyłam kilka błędów stylistycznych i powtorzen (nagle, to czasami irytowalo) no i parę przecinkow było w złych miejscach albo ich brakowało. Wiem, wiem, jestem okropna. Ogólnie fabuła bardzo mi się podoba i pomysł, aaach, Kibusiek się zakochaaaaaa ;33 w każdym razie gorąco pozdrawiam i życzę wen , dużo weny ;33
OdpowiedzUsuń~ Aoi (niebieska)
O jeny, zauważyłam, że siostra znowu dobrala mi się do konta google -,- i tak oto zostałam Flora, czarodziejka x.x prosze o wybaczenie xD
OdpowiedzUsuń~ Aoi
Piszesz ciekawe opowiadania.
OdpowiedzUsuńBędzie w ogóle kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńBędzie ;) Jak dobrze pójdzie, to nawet w tym tygodniu.
Usuń