środa, 5 czerwca 2013

Rozdział I

"Miłość to dwie dusze w jed­nym ciele, przy­jaźń - to jed­na dusza w dwóch ciałach." 

~*~

          No dalej. Nie musisz już tak na mnie patrzeć. Doskonale wiem, że to uwielbiasz. Przejeżdżam ręką odważnie, wzdłuż twojego ciała, a ty pomrukujesz rozkosznie. To najbardziej urocza rzecz, jaką słyszę w ciągu dnia. Mógłbym wsłuchiwać się w twoje mruczenie godzinami.
Jak to dobrze, że zawsze jesteś przy mnie. Mogę na ciebie liczyć i wiem, że nigdy mnie nie zostawisz.
Nikogo innego nie lubię ściskać tak bardzo, jak ciebie.
- Kiba… - Jakiś denerwujący głos nam uprzykrza chwilę, ale postanowiłem to olać.
Gdy karmię cię, kolejnym kawałkiem mięsa, aż sam zaczynam być głodny.
- Kiba! – Nieznośni głos Ino, przerwał mi moją zabawę.
- Czego chcesz? – warknął niezadowolony, spoglądając na nią spode łba.
- Przestań wreszcie miętolić sierść Akamaru i chodź trochę do nas. Jak będziesz całą swoją uwagę skupiał na psie, to nigdy nie znajdziesz sobie dziewczyny – powiedziała z chytrym uśmieszkiem. Najwyraźniej, według niej, to miała być jakaś kąśliwa uwaga. – Poza tym – dodała, z nieco bardziej posępną miną. – Dajesz mu najlepsze przysmaki, a nam zostają same sucharki.
- I bardzo dobrze. Czy to nie ty chciałaś się odchudzać? – odparłem i tym razem to ja, posłałem jej złośliwy uśmieszek. Spojrzała na mnie z niedowierzeniem, po czym odwróciła głowę, obrażona.
- Kiba… Ino ma rację. Posiedź trochę z nami przy ognisku zanim pójdziemy spać – wtrąciła się nagle Hinata swoim nieśmiałym głosikiem.
Posłałem jej spojrzenie pełne wyrzutów, jakby jej słowa oznaczały swego rodzaju zdradę. Ona uśmiechnęła się tylko przepraszająco, gestem głowy, zachęcając mnie bym przysiadł się do reszty.
Jęknąłem demonstracyjnie, ostatni raz głaszcząc Akamaru za uchem, po czym podniosłem się z ziemi i zbliżyłem do trójki przyjaciół.
Kompanka z mojej drużyny, od razu zrobiła mi miejsce obok siebie, które zająłem bez słowa. Zgarbiłem się nieco, opierające łokcie o kolana i ze znudzonym wyrazem twarzy, zacząłem wpatrywać się w ogień.
Rzeczywiście, grzał niezwykle przyjemnie. Pomarańczowy blask, oświetlał nasz niewielki krąg sprawiając, że wszystko co znajdowało się dalej, zdawało się być dużo ciemniejsze niż w rzeczywistości.
- … Naruto pracuje bardzo ciężko. To normalne, że nie mógł z nami pójść. – Usłyszałem nagle urwane zdanie Hinaty. Najwyraźniej odciąłem się na kilka sekund. Uniosłem wzrok, spoglądając na siedzącego po mojej lewej stronie, Shikamaru, który najwyraźniej zadał wcześniej jakieś pytanie.
- Nie chodzi mi o misję tego typu. Po prostu, ostatnio strasznie dużo czasu poświęca na trenowanie swojego mózgu. Zapewne wiele nie wywalczy, a może poważnie zaniedbać swoją fizyczną formę – powiedział Nara, wpatrując się w ognisko i leniwie drapiąc po głowie.
- Naruto nie jest głupi! – Od razu zaczęła go bronić Hinata. – Może się wiele nauczyć i… jest bardzo silny. Nic się nie stanie, jak odpuści sobie kilka treningów.
- Czy mi się zdaje, czy słyszę wahanie w twoim głosie, Hinata? – mruknęła podejrzliwie Ino, opierając swój policzek na jednej ręce.
Uśmiechnąłem się lekko, z zainteresowaniem obserwując przebieg dalszej rozmowy. Z jakiegoś powodu, byłem strasznie ciekaw reakcji Hinaty.
Oczywiście, zarumieniła się na starcie, zaskoczona patrząc na wścibską blondynkę.
- Nie… ja… to nie to…
- Och, daj już spokój – jęknęła Ino, prostując się nieco i tym razem, podciągając kolana pod brodę. – Dał ci wreszcie jakąś konkretną odpowiedź, czy nie? – zapytała, na co Hyuuga zarumieniła się jeszcze bardziej. Niepewnie spojrzała na mnie i na Shikamaru, a widząc nasze ciekawskie spojrzenia, spuściła głowę ze smutkiem.
- Jest bardzo zapracowany – powiedziała to już chyba setny raz w tym dniu. Dokładnie tych słów się spodziewałem.
- Brednie, nie zapracowany! Shikamaru haruje bardziej od niego, a znajduje czas na romansowanie z Temari! – wykrzyknęła nagle Yamanaka, wskazując ręką swojego kompana.
- Ino! – wrzasnął Shikamaru z ogromnym zgorszeniem. Ku mojemu zaskoczeniu, na jego twarzy dostrzegłem leciutkie rumieńce.
- Kręcisz z siostrą Kazakage? Nooo… stary! – wyszczerzyłem się z zadowoleniem, na co on posłał mi piorunujące spojrzenie.
- Gadasz od rzeczy, Ino – warknął obrażony, Nara.
- Nie musisz udawać, przeczytałam ten list, który kazałeś mi wysłać.
- Co takiego?! To była prywatna korespondencja!
Chyba jeszcze nigdy nie widziałem, żeby Shikamaru się tak zbulwersował. To był naprawdę ciekawy widok, to na pewno.
- Chyba mam prawo wiedzieć, z kim planujesz się ożenić, prawda? Poza tym, Temari to świetna partia, nie masz się czego wstydzić – powiedziała Ino, jak gdyby nigdy nic, wzruszając ramionami.
Przez chwilę myślałem, że nasz geniusz ją udusi. Bardzo możliwe, że i on tak myślał, ale wtedy, Ino ponownie się odezwała.
- Wracając do tematu… chyba się nie starasz, Hinata? – Spojrzała na granatowowłosą pytająco.
Zerknąłem przez ramię na zasmuconą przyjaciółkę.
- Ja… sama nie wiem… - mruknęła cichutko.
- Już wiem! – Yamanaka, klasnęła nagle w dłonie z entuzjazmem. Było to tak niespodziewane, że nawet ja lekko podskoczyłem. – Przejdziemy obie na dietę! Na pewno ty również, czujesz się trochę niepewnie, bo przybyło ci tu i ówdzie. Ale nie martw się! Razem na pewno nam się uda i od razu spodobasz się Naruto – dodała.
Szczerze, miałem ochotę chwycić za tego jej długiego kita i wypchać nim jej usta. Stanowczo mówiła zbyt dużo, zbyt bezsensownych rzeczy.
- Hinata, nawet nie waż mi się odchudzać. Ino może wyglądać sobie, jak szkielet, ale ty masz zostać tak ładną, jak jesteś teraz – powiedziałem bez chwili namysłu, automatycznie zasłaniając Hyuugę ramieniem, jakbym chciał ją ochronić przed złą wiedźmą Ino.
- Daj spokój, Kiba. Na pewno waży trochę za dużo… - jęknęła cicho Ino, patrząc na mnie z wyrzutem.
- Trochę za dużo? Same jej cycki, to połowa masy jej ciała! Nie waż się, namawiać ją do jakiejkolwiek diety! – wykrzyknąłem zbulwersowany, po czym usłyszałem cichutki jęk po swojej prawej stronie. Spojrzałem na Hinatę i uśmiechnąłem się szeroko. Rumieniła się jeszcze bardziej, niż wcześniej. To mi w pewnym stopniu bardzo schlebiało. Zmierzwiłem dłonią jej granatową czuprynę, szczerząc się z zadowoleniem.
- Spokojnie, Hinata. Zła Ino będzie miała chyba zakaz zabawy z tobą – zaśmiałem się, przemawiając jak do małej dziewczynki.
***

                Następnego dnia, wróciliśmy do Konohy. Od razu złożyliśmy raport o przebiegu misji, po którym mieliśmy resztę dnia wolnego. Przynajmniej większość z nas. Shikamaru bowiem, jak sam powiedział, miał jeszcze kilka rzeczy do załatwienia. Ino z kolei, od razu udała się do szpitala. Najwyraźniej i ona nie była ani trochę zmęczona naszą, jakże ciekawą misją.
- Masz jakieś plany na dzisiaj? – zapytałem Hinatę, gdy szliśmy już jedną z uliczek Konohy. Spojrzałem na nią leniwie, splatając sobie dłonie za głową. Wyglądała na dosyć przygnębioną. Ta cholerna Ino potrafiła każdemu popsuć humor. Skoro nie była dobra w swatkach, to po czorta się za to zabiera?
- Nie wiem… może powinnam trochę potrenować – powiedziała niepewnie, wzruszając ramionami.
Westchnąłem ciężko na samą myśl o treningu. Ja również miałem ogromną ochotę się trochę poruszać. Spuścić nieco pary, odprężyć umysł. Podczas treningów udawało mi się, nie zaprzątać głowy żadnymi, innymi głupotami. Gdy dawałem z siebie wszystko, nie miałem przynajmniej tego poczucia, że ciągle niewystarczająco się staram.
Niestety. Czekała na mnie jeszcze jedna sprawa, którą odkładałem już od dłuższego czasu.
W tym momencie, przyszedł mi do głowy pewien, genialny pomysł. Ponownie zerknąłem na dziewczynę, uśmiechając się łobuzersko.
- Mam dla ciebie propozycję, nie do odrzucenia – zagadnąłem, nie spuszczając z niej wzroku. Spojrzała na mnie pytająco, a widząc mój uśmiech, zmarszczyła podejrzliwie brwi. Przez głowę przebiegła mi myśl, że z taką minką wygląda niezwykle uroczo. Aż miałem ochotę, zaproponować jej jakieś bardziej denerwujące zajęcie. – Pójdziesz teraz do siebie, trochę się odświeżysz, po czym wpadniesz do mojego nowego, obskurnego mieszkanka i pomożesz mi przy malowaniu – zaproponowałem, mrugając do niej wesoło.
Skrzywiła się lekko, nie wiedząc, co powinna mi odpowiedzieć. Najwyraźniej nie miała na to ochoty, co bardzo mnie ucieszyło. By jednak nie być zbyt okrutnym, dodałem ciąg dalszy.
- We dwoje zajmie nam to góra dwie godziny. Potem razem pójdziemy solidnie potrenować.
Wyraz jej twarzy uległ radykalnej zmianie. To oczywiste, że we dwójkę trening jest bardziej intensywny i przynosi lepsze rezultaty. A wizja trenowania ze mną, zapewne każdemu poprawiłaby humorek.
- Ale poćwiczymy do wieczora – powiedziała dziarsko, na co ja uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
- Ale ty robisz kanapki – dodałem.
- Zgoda!
Hardo uścisnęliśmy sobie dłonie, po czym rozeszliśmy się w dwie różne strony.

***

                Ledwo zdążyłem wziąć prysznic, a już usłyszałem pukanie do drzwi. Owinąwszy się ręcznikiem, wpuściłem ją do środka. Po mojej twarzy przemknął cień uśmiechu, gdy ukradkiem zerknąłem na jej spory dekolt. Na zewnątrz było dosyć upalnie. Hinata miała na sobie biały, obcisły podkoszulek na ramiączkach i szare, luźne rybaczki. Głupiutka, pomyślałem, kierując się na powrót w stronę łazienki. Gdyby ubierała się tak na co dzień, zapewne problem ze zwróceniem na siebie uwagi Naruto by zniknął. Może i był głąbem, ale wciąż był facetem.
                Szybko się ogarnąłem, a gdy wszedłem do niewielkiego saloniku, Hinata już szalała z wałkiem i farbą. Byłem zaskoczony, jak szybko pomalowała większość ściany. Musiało bardzo jej się śpieszyć do tego treningu.
- Nawet jeżeli będziemy malowali w takim tempie, to nic nie da. Trzeba będzie i tak czekać aż farba wyschnie, by nałożyć drugą warstwę – powiedziałem, mijając ją i wchodząc do kuchni. Wyjąłem z lodówki dwie puszki piwa, po czym odwróciłem się i bez słowa ostrzeżenia, rzuciłem jedną w jej stronę.
Oczywiście złapała ją bez problemu, posyłając mi jednak niepewne spojrzenie.
- Przed treningiem? – zapytała. Wzruszyłem ramionami, otwierając puszkę i ubijając spory łyk. Otarłem usta ręką, podchodząc do niej.
- Spokojnie, nie pali się. Wyparuje nim skończymy malowanie – zachęciłem, przykładając zimną puszkę do jej rozgrzanego ramienia.
Podskoczyła z piskiem, a ja przez sekundę mogłem delektować się widokiem jej falujących piersi. Zaśmiałem się, biorąc kolejnego łyka, po czym odstawiłem puszkę na mały, drewniany stoliczek i chwyciłem za wolny wałek.
Zacząłem malowanie od drugiej strony. Pokój był nieduży i mimo okna oraz drzwi balkonowych, dosyć ciemny. Miałem jednak nadzieję, że jasna farba, uczyni to pomieszczenia bardziej przyjaznym.
Hinata w końcu skusiła się na lekko alkoholowy trunek, robiąc sobie krótką przerwę. Przez ten czas, dorwała się do starych gazet i złożyła dla nas specjalne czapeczki. Bez słowa, wcisnęła mi ją na głowę, z uśmiechem oznajmiając, że z zielonymi włosami mi nie do twarzy.
                Oprócz salonu, mieliśmy jeszcze do pomalowania kuchnię i sypialnię. Żadne z pomieszczeń nie było duże, ale przez ten wzmagający się upał, po pierwszej warstwie byliśmy wykończeni. Oboje opadliśmy na małą sofę, przykrytą folią, wachlując się papierowymi czapeczkami. Przez ten czas, wypiliśmy jeszcze po puszce piwa. Zaskoczył mnie fakt, że Hinata rozprawiła się z nią dużo szybciej ode mnie. Chyba rośnie nam tu mała pijaczka. Jeszcze sprowadzi mnie na złą drogę.
- Jeszcze nie skończyliśmy, a już mieszkanie wygląda weselej – powiedziała, rozglądając się na boki. Odchyliłem głowę do tyłu, patrząc na jasno zielone ściany salonu. Rzeczywiście, było jakoś tak… promienniej.
- Sorki, Hinata, ale chyba zajmie nam to więcej czasu. Nie myśl, że cię wypuszczę, zanim to skończymy – odezwałem się, przekręcając głowę w jej stronę. Spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem, oddychając ciężko. Po jej skroni ściekała kropelka potu, a grzywka przykleiła się lekko do czoła. Zastanawiałem się, czy wyglądam na równie zmęczonego co ona.
- Przynajmniej będziemy mieli z głowy rozgrzewkę – zaśmiała się, ponownie patrząc na wymalowane ściany. Gdy tylko odwróciła wzrok, mój własny zjechał niżej, zatrzymując się na jej dekolcie. Do licha, czy one zrobiły się jeszcze większe niż chwilę temu? Czułem, jak dodatkowa fala gorąca, zalewa moje ciało, gdy jej biust unosił się lekko, w trakcie oddychania. Musiała być mocno zgrzana, pomyślałem.
Jęknąłem, udręczony, wycierając ręką pot z czoła, po czym podniosłem się z kanapy.
- Przyniosę jeszcze piwa – powiedziałem na co Hinata nawet nie zaoponowała. Rozgryzłem ją. Niby taka niewinna, ale pewnie popija sobie po kątach, pomyślałem z tryumfalnym uśmiechem.
Wracając z kuchni, spojrzałem na otwarte drzwi balkonu. Akamaru wylegiwał się na słońcu, w ogóle nie zainteresowany małym remontem. Szczęściarz. Też wolałbym sobie odpocząć, a robotę zostawić innym.
- Jutro też mamy wolne, prawda? – zapytałem, podając jej puszkę i siadając obok. Oparłem ramię na oparciu sofy i przyssałem się do swojego napoju.
- Tak – powiedziała przeciągliwie, patrząc na mnie z podejrzeniem. Skubana! Znała mnie nie gorzej niż ja ją!
Zaśmiałem się niepewnie, zerkając na nią wymownie.
- Bo z racji tego, że jest taki upał, może zrobimy sobie trening innego typu? – zagadnąłem, ściszając głos przy końcówce. Wiedziałem, że nie będzie zachwycona tym pomysłem.
- Chodźmy popływać! – wypaliła niespodziewania, przez co o mało nie udławiłem się swoim piwem. Spojrzałem na nią, a na moje usta cisnął się zszokowany, acz szeroki uśmiech.
- Poważnie? – Byłem bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy. Wyjęła mi tę propozycję z ust. Chyba powinienem częściej dawać jej piwo.
Wzruszyła ramionami.
- W taki upał szybko moglibyśmy zasłabnąć. Trening powinno się dostosować do warunków, a przecież w wodzie też można ćwiczyć – powiedziała.
Miałem ochotę olać malowania i od razu biec nad jezioro. Z radości, objąłem ją ramieniem, przyciągając do siebie i mocno ściskając. Pisnęła głośno, gdy zimny napój, który trzymała oblał nas oboje.
- Cóż, Hinata… - zacząłem, gdy już odsunąłem ją od siebie i spojrzałem na nasze mokre ubrania. Skończmy tu szybko, a nad wodą i tak te ciuszki będą nam zbędne.

***

                Przyjemnie chłodna woda, ostudzała moje ciało. Unosiłem się na powierzchni, zrelaksowany tym błogim stanem. Nie przeszkadzał mi nawet śmiech Hinaty, która kawałek dalej bawiła się z moim Akamaru. Właściwie, nawet przyjemnie było mi tego słuchać.
W pewnym momencie, usłyszałem, jak głośnie plusknięcia zbliżają się do mnie w niebezpiecznie szybkim tempie. Otworzyłem jedno oko, ale było już za późno by zrobić jakikolwiek unik. Zanurzyłem się pod wodę, przygnieciony ciężarem jej ciała. Gdy oboje wyłoniliśmy swe głowy na powierzchnie, posłałem jej urażone spojrzenie. Hinata uśmiechnęła się zawstydzona, wstając i odgarniając sobie mokre kosmyki włosów z twarzy. Woda w tym miejscu sięgała tylko do pasa, ale jakoś nie miałem ochoty się wynurzać.
- Nie mogliście, jak grzeczne dzieci, bawić się na brzegu? – zapytałem, udając obrażonego. Hyuuga spojrzała na mnie pytająco, wyciskając ze swoich włosów wodę.
- Chyba powinniśmy jednak trochę potrenować – odparła ni z tego ni z owego, a ja zanurzyłem się jeszcze bardziej, zostawiając nad samą głowę. Poruszałem lekko rękoma, powoli kołysząc się do przodu i do tyłu. Przy okazji, wpatrywałem się w nią zamyślony. Czekała na moją odpowiedź, a mi żaden dobry sposób ćwiczeń nie przychodził do głowy. Przeniosłem wzrok na drugi brzeg, znajdujący się jakieś pięćdziesiąt metrów od nas. Z uśmiechem, podniosłem się z wody i zbliżyłem do Hinaty, wskazując upatrzone przeze mnie miejsce.
- Ścigajmy się – zaproponowałem. – Tak na początek – dodałem szybko, żeby nie było.
Przez chwilę przyglądała się proponowanej mecie, jakby mierzyła w myślach swoje możliwości. Jasne było, że poradzi sobie z czymś takim, bez większego problemu.
Znudzony lekko jej przydługim rozważaniem, szturchnąłem ją w ramię, po czym skoczyłem do przodu.
- Start! – wykrzyknąłem, zanim całkowicie zniknąłem pod wodą. Zdawało mi się jeszcze, że słyszę zaskoczony i nieco urażony głos Hinaty. Wyszczerzyłem się szeroko, nie zwalniając ani na chwilę.
Może i na lądzie byłem znacznie szybszy od mojej małej przyjaciółki. Woda jednak, to był bardziej jej sprzymierzeniec i potrafiła poruszać się w niej syrena.
Nie minęło dużo czasu, a kątem oka dostrzegłem ją tuż obok mnie. Ona również, nie miała zamiaru odpuszczać. Gdy odwróciłem lekko głowę, by na nią spojrzeć, miałem wrażenie, że czas nagle zwolnił. W tym ułamku sekundy, widziałem jej zawzięty wyraz twarzy, gdy wyciągała ręce na przód, aby dodać sobie prędkości. Nogi miała z pozoru cały czas złączone. Leciutko, ale bardzo szybko machała nimi, co dawało wrażenie syreniego ogona. Jej ciało pod wodą, wydawało się dużo smuklejsze niż było w rzeczywistości. Tu, pod powierzchnią, była niczym błyskawica, która już po chwili znajdowała się przede mną.
Nie miałem zamiaru tak łatwo się poddać. Postanowiłem postawić na siłę i machałem kończynami jeszcze mocniej, starając się jednocześnie zachować pewien rytm. Zdawało mi się, że ją doganiałem, ale gdy tylko ona to spostrzegła, od razu powiększyła dystans między nami.
Kiedy dotarłem na metę, byłem o wiele bardziej zdyszany niż ona. Oddychałem ciężko, z trudem uspokajając kołatania serca.
-Naprawdę potrzebujesz więcej treningów, Kiba – powiedziała zatroskanym głosem. Spojrzałem na nią od niechcenia, nadal dysząc ciężko. Próbowała wyglądać na przejętą moją słabą kondycją, ale gołym okiem widać było, że na jej twarzy maluje się zadowolenie z własnej wygranej.
- To twoja wina. Ciągle dajesz mi jakieś preteksty, bym odpuszczał sobie trening – mruknąłem, oskarżycielskim tonem, nachylając się do przodu i opierając ręce o kolana.
- Co takiego? Nie… Kiba… ja tylko… - Zadziwiające, jak łatwo było ją wpędzić w poczucie winy. Spojrzałem na nią, po czym wyprostowałem się z cwaniackim uśmiechem i zacząłem kierować się w jej stronę.
- To teraz poćwiczymy inaczej – zacząłem groźnie, wyciągając ręce w jej stronę i poruszając palcami, jakbym miał zamiar się do niej dobrać.
Otworzyła szerzej oczy, patrząc na mnie z przerażeniem.
- Co chcesz zrobić? – zapytała niepewnie, robiąc krok w tył.
- A jak myślisz? – szepnąłem, będąc coraz bliżej.
- Kiba, nie! – wykrzyknęła, odwracając się z zamiarem ucieczki. Na powierzchni byłem jednak szybszy i już trzymałem ją w żelaznym uścisku, zanurzając nas razem w wodzie.
- Wodne zapasy! – wykrzyknąłem, ściskając ją mocno i słysząc tylko głośny pisk Hinaty.
Wygłupialiśmy się tak jeszcze przez jakiś czas. Ja ją goniłem, a ona udawała, że wcale jej się to nie podoba. Co więc miał znaczyć ten uśmiech na jej twarzy?
W pewnym momencie, zagoniłem ją bardziej zarośnięte miejsce. Wielkie, rozłożyste drzewo, o długich pnączach, spadających aż do wody, rosło tuż przy brzegu. Dodatkowo wkoło było sporo zarośli, w które co chwilę się zaplątywaliśmy.
- Dobra Kiba, już wystarczy – powiedziała, wyciągając w moim kierunku otwartą dłoń, jakby to miało mnie powstrzymać. Chichotała jednak cicho, dysząc przy tym zmęczona.
Zmarszczyłem brwi, napinając mięście, abym wydał się jeszcze większy i groźniejszy.
- Na twoim miejscu bym tam nie wchodził. Wiesz jakie denerwujące mogą być pijawki – ostrzegłem, cały czas się do niej zbliżając.
Z obawą, obejrzała się za siebie, obejmując się rękoma. Skorzystałem z tej chwili nieuwagi i przyśpieszając, ponownie ją złapałem.
- Mam cię. – Wyszczerzyłem się tuż przed jej twarzą. Westchnęła z rezygnacją, opuszczając głowę w dół. Doskonale wiedział, co teraz ją czeka.
Zanim jednak zdążyliśmy dać nura pod wodę, do naszych uszu, dobiegły czyjeś głosy. Spojrzeliśmy na siebie pytająco, po czym w kierunku, z którego dobiegały odgłosy.
Krzaki w tym miejscu były bardzo gęste, więc powoli, niczym łowcy, skierowaliśmy się w interesującą nas stronę. Nadal trzymałem ręce owinięte wokół jej talii, nie chcąc żeby gdzieś mi nawiała. Uścisk był jednak na tyle luźny, że bez problemy, mogła poruszać się do przodu.
Czułem się, jak jakaś wścibska baba, kiedy pod osłoną wody i liści zaczęliśmy obserwować, rozmawiające ze sobą osoby. Owymi osobami okazała się być nasza Ino i… i jakiś nieznany mi typek. Był od niej wyższy o głowę i uśmiechał się błogo, słuchając jej nieprzerwanego nadawania. Nie słyszeliśmy, o czym rozmawiają, ale chłopak najwyraźniej był zadowolony.
Ukradkiem zerknąłem na Hinatę. Była niesamowicie zafascynowana. Zupełnie, jakby próbowała się czegoś nauczyć, przemknęło mi przez głowę.
Ino położyła dłonie na torsie chłopaka, przybliżając się do niego i kokieteryjnie kołysząc biodrami.
Widać było, że gość jest w siódmym niebie. W pewnym stopniu, nawet go rozumiałem. Ino była upiornie gadatliwa, ale gdyby zacisnąć zęby i starając się nie słuchać… mogła wydać się nawet interesująca. Oczywiście, że była ładna. Ładna, zadbana, kobieca. Widać też było, że wie, jak się obchodzić z facetami. Podrywała go tak otwarcie, a on mógł cieszyć się tak niebezpieczną bliskością.
Cholera jasna! Czy ja robiłem się zazdrosny?! Gdyby Ino dowiedziała się, że chciałbym być na miejscu tamtego gogusia, nie dałaby mi żyć.
Niemal zupełnie odcięty od rzeczywistości, przybliżyłem się jeszcze bardziej, aby lepiej widzieć.
Ty mały zboczku, pomyślałem z zażenowaniem. Tak bezczelnie podglądać, migdalącą się parę.
Blondyna nie przestawała. Zarzuciła mu ręce na szyję, opierając na nim cały ciężar swojego ciała. Zastanawiałem się, czy tak jak Ino, ten chłopak również uważa, ze powinna schudnąć.
Gdy zaczęli się całować, poczułem się odrobinę zmieszany. Trwałem jednak w bezruchu, czekając aż para zakończy, co zaczęła. Po krótkim czasie odeszli, a ja jeszcze przez chwilę nie mogłem wyjść z szoku. Zwyczajnie, nie spodziewałem się spotkać Ino w takim miejscu. Poza tym, od jakiegoś czasu, odnosiłem wrażenie, że ona poważnie interesuje się Sai’em.
- Eee… Kiba… - Usłyszałem nagle cichutki, znajomy głosik. Spojrzałem lekko w dół i dopiero teraz uświadomiłem sobie, że przez cały ten czas ściskałem w ramionach Hinatę. Mało tego, bezczelnie trzymałem swoje dłonie na jej piersiach, co sprawiało, że cała jej twarz była już czerwona do granic możliwości. Jak oparzony, odskoczyłem do tyłu, sam też prawdopodobnie się rumieniąc. Lubiłem ją zawstydzać, ale bez przesady! Nie wypada bym tak po chamsku macał kompankę z drużyny!
- To ten.. no… - zająknąłem się, niczym sama Hinata. – To może powoli już się zbierajmy.

***

                Wieczorem powietrze nadal było przesadnie ciepłe. Szliśmy wolno, w milczeniu. Hinata zaciskała dłonie na swojej małej reklamówce, w której niosła swoje rzeczy i cały czas wpatrywała się w ziemię. Ja natomiast, trzymałem w jednej dłoni swoją koszulkę, na którą stwierdziłem, że jest za gorąca, natomiast ręcznik przewieszony miałem na lewym ramieniu. W przeciwieństwie do Hyuugi, nie miałem pojęcia, na czym skupić wzrok. Co chwilę spoglądałem na nią, coraz bardziej zirytowany jej zachowaniem.
- Możesz już przestać? Przecież cię przeprosiłem – warknąłem chyba trochę za ostro.
Spojrzała na mnie, jakby nie wiedziała o czym mówię, co wkurzyło mnie jeszcze bardziej.
- No przecież widzę, że cięgle się dąsasz i krępujesz. Daj już z tym spokój – jęknąłem, z ciężkim westchnięciem.
Uśmiechnęła się przyjaźnie, co nieco wytrąciło mnie z równowagi.
- Przecież ja się na ciebie nie gniewam, Kiba – zaśmiała się dźwięcznie, a ja bez chwili namysłu, od razu przyjąłem jej słowa z wielką ulgą. Czyli zapominamy o sprawie, pomyślałem zadowolony.
- Ja tylko… - zaczęła ponownie, garbiąc się przy tym. – Zastanawiałam się, jak Ino… no wiesz… ona jest taka śmiała – dodała. A więc o to jej chodziło, zaśmiałem się w duchu. A ja zaślepiony sobą, myślałem, że myśli tylko o mnie.
- Wierz mi, to nie jest sposób, na jaki chciałabyś poderwać Naruto – odparłem, co oczywiście od razu wywołało na jej twarzy rumieńce. Wywróciłem demonstracyjnie oczami, widząc jej nierozumiejącą minę.  – Ten chłopak… to nie był żaden nasz znajomy. Prawdopodobnie, nawet Ino nie zna go zbyt dobrze. Jak myślisz, co on sobie o niej pomyślał, gdy go tak kokietowała? – zapytałem retorycznie, patrząc na nią wymownie.
- Że jest bardzo… śmiała? – mruknęła, sama nie wierząc w to co mówi.
- Że dorwał panienkę na jedną noc – poprawiłem bez cienia krępacji.
- Ino taka nie jest – powiedziała od razu Hinata z wyraźnym zgorszeniem w głosie.
- Oczywiście, że nie – zgodziłem się. – Ale tak samo jak ty, jest jeszcze młoda i naiwna. Nie powinna tak się zachowywać w towarzystwie takich typków. Zobaczysz, że raz dwa ktoś złamie jej serce i będzie się wszystkim żalić – wyjaśniłem obojętnym tonem, rozglądając się na boki.
- Ty też jesteś w naszym wieku, Kiba – zauważyła z lekkim wyrzutem.
Uśmiechnąłem się mimowolnie, nawet na nią nie patrząc.
- Taak… ale z facetami to zupełnie inna bajka. Nie macie co się do nas porównywać – zaśmiałem się cicho, na co ona przywaliła mi w bok swoją torbą. Nie miałem zamiaru pozostawać jej dłużny i także szturchnąłem ją lekko w ramię. Przez chwilę przepychaliśmy się tak nawzajem, bo każde z nas chciało zadać ostatni cios. Hinata śmiała się przy tym głośno, nawet nie zwracając uwagi na nielicznych przechodniów. Dokładnie taką lubiłem ją najbardziej. Tę prawdziwą, radosną, ale wciąż z lekkimi rumieńcami na policzkach.
- Kiba! Hinata! – Zatrzymaliśmy się nagle zaskoczeni, wbijając wzrok w osobnika, który zastąpił nam drogę.
- Na..Na…
- Naruto – wyręczyłem przyjaciółkę, uśmiechając się łobuzersko.
Akamaru, który szedł cały czas za nami, od razu podbiegł do blondyna i merdając ogonem, zaczął go obwąchiwać. Gdy upewnił się, że to na pewno jest Uzumaki, wrócił posłusznie do nas i przysiadł na drodze, po mojej lewej stronie.
- Dawno się nie widzieliśmy! – wykrzyknął szczęśliwy, podchodząc bliżej z szerokim uśmiechem.
- To twoja wina. Całymi dniami przesiadujesz w zamknięciu, zapominając o starych kumplach – powiedziałem, oskarżycielskim tonem. Spojrzał na mnie urażony i dopiero po chwili dostrzegł nasze mokre jeszcze włosy i ręczniki.
- Byliście nad wodą? – zapytał takim tonem, jakby jednocześnie miał nam za złe, że poszliśmy tam bez niego.
Zaśmiałem się triumfalnie, prostując odrobinę zgarbione plecy, aby wydał się chociaż trochę od niego wyższy.
- Trenowaliśmy – wyznałem z chytrym uśmieszkiem, na co Naruto wydał się jeszcze bardziej przybity. Tak jak myślałem. Umysłowa praca, to nie jego działka. Potrzebował więcej ruchu.
- Zamień się ze mną, chociaż na jeden dzień – mruknął, spuszczając głowę i wzdychając ciężko.
- Nie martw się, Naruto… - odezwała się nagle nieśmiało Hinata, a my obaj spojrzeliśmy na nią z zainteresowaniem. – Na pewno, jak dalej będziesz tak ciężko pracował, to… to już niedługo wszystko wróci do normy. Znów będziesz miał czas na treningi i… i inne rzeczy – dodała, ściszając głos przy końcówce i zalewając się rumieńcami.
Uzumaki wpatrywał się w nią z lekko głupkowatym wyrazem twarzy. Nie chciało mi się wierzyć, że ktoś taki jest kandydatem na przyszłego Hokage. Szturchnąłem go ukradkiem, by na mnie spojrzał. Gdy to zrobił, wskazałem gestem głowy Hyuugą, by coś jej odpowiedział. Przytaknął, dając znak, ze załapał.
- Wiem o tym, Hinata. Na pewno będę świetnym, silnym Hokage. Gdy to wszystko się już trochę uspokoi, chciałbym trenować razem z wami – odpowiedział z przesadnym entuzjazmem. Nie dokładnie o to mi chodziło, ale lepsze to niż nic.
Moja kompanka z drużyny, przytaknęła tylko z cichym mruknięciem, uśmiechając się przyjaźnie. To właściwie było trochę irytujące. Jeszcze przed chwilą była taka… normalna. Zjawia się ten matołek i znów wygląda, jakby chciała się ukryć za moimi plecami.
Przyglądając się jej przez chwilę, przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Z szerokim uśmiechem, spojrzałem więc na Naruto, który ciągle szczerzyła się do mojej przyjaciółki. Tak jakoś… trochę mnie to denerwowało i z tym większą ochotą, przerwałem im tę magiczną chwilę.
- Codziennie kończysz o tej porze? – zapytałem, na co ten od razu przeniósł wzrok na mnie.
- Różnie. Jutro na przykład, powinienem skończyć trochę wcześniej.
- Wiec co powiesz na to, żebyśmy wybrali się do jakiejś knajpki? – zaproponowałem.
- Nie macie misji? – zapytał zaskoczony.
- Akurat jutro mamy jeszcze wolne – odparłem z zadowoleniem. Uśmiechnął się szeroko, najwyraźniej szczerze zainteresowany moją propozycją.
- Brzmi świetnie. Moglibyśmy pójść na ramen! – wykrzyknął z ochotą, zaciskając przy tym pieści. – Szkoda, że Sakura i Sasuke mają tyle roboty. Może uda wam się namówić jeszcze kogoś? Ja to nie bardzo mam ostatnio z nimi kontakt.
- Spokojna głowa, ja się wszystkim zajmę – powiedziałem, klepiąc go przy tym w ramię. – To jutro, koło siódmej, będziemy na  ciebie czekać przed siedzibą Hokage – zaplanowałem, wskazując palcem największy budynek w Konoha. Przez chwilę, całą czwórką wpatrywaliśmy się w umówione miejsce, jakbyśmy już nie mogli doczekać się wspólnego spotkania.
- Już nie mogę się doczekać – przemówił, jakby czytał mi w myślach. – To w takim razie, do jutra. Hinata… ty też będziesz, prawda? – zagadnął, posyłając jej szeroki uśmiech. Odwzajemniła go z jeszcze większą radością, pośpiesznie przytakując.
- Oczywiście, Naruto.
- Czyli do jutra! Nie spóźnijcie się! – wykrzyknął, machając do nas i odbiegając w przeciwnym kierunku. Z oddali słyszeliśmy jeszcze, jak mruczy coś pod nosem o dodatkowej porcji mięsa i jajek.
                Kiedy zniknął nam z oczy, zerknąłem w dół, na stojącą obok mnie dziewczynę. Była jak zahipnotyzowana, ciągle wpatrując się w miejsce, w które udał się nas przyszły Hokage.
- Ach ta miłość – westchnąłem demonstracyjnie, co w pewnym stopniu przywołało ją do rzeczywistości.
- Miałeś świetny pomysł. Dawno nie spędzaliśmy czasu wspólnie z Naruto – powiedziała tak ciepłym tonem, że omal nie robiłem się zazdrosny. Położyłem dłoń na jej ramieniu, lekko ją ściskając i odrobinę nachylając się o przodu.
- Ja to jestem zwyczajnie genialny – przyznałem z oczywistym tonem. – Och nie! – Zrobiłem nagle przerażoną minę, jakbym przypomniał sobie o czym strasznym. Spojrzałem na nią, przykładając sobie rękę do policzka. – Zupełnie zapomniałem, że jutro nie mam czasu – zacząłem, na co Hinata już zaczęła się denerwować.
- Kiba! – jęknęła, ale nie dałem jej dokończyć.
- Zrozum, muszę... muszę odwiedzić mamuśkę. Obiecałem jej to.
- Twoja mama jest na misji, sam o tym wczoraj mówiłeś! – wykrzyknęła oskarżycielskim i lekko spanikowanym tonem.
- Powiedziałem mamę? Miałem na myśli Hanę! Muszę koniecznie jej pomóc. Co ze mnie za będzie za brat, jeśli nie pomogę siostrze?! – poprawiłem się pośpiesznie, z trudem powstrzymując wybuch śmiechu. Hinata była już nieźle zestresowana. Doskonale wiedziała, w co planuję ją wkręcić i najwyraźniej ta wizja ją przerażała.
- Przestać, Kiba. Nie zostawisz mnie samej – jęknęła błagalnie, chwytając mnie za ręce.
- Wybacz, rodzinne sprawy. – zaśmiałem się. – Włóż coś obcisłego i zwiewnego, a wszystko będzie dobrze – dodałem już spokojniejszym tonem, ściągając z kosmyka jej włosów jakiś mały listek. Spojrzałem jej w oczy i uśmiechnąłem się czule. Patrzyła na mnie tak, jakby zaraz miała się rozpłakać. – Tylko bez takich mi tu, Hinata. Bo zaczynasz robić krok w tył, zamiast iść na przód. Kiedyś musicie iść na tę randkę – powiedziałem spokojnie, obejmując ją jedną ręką, a drugą głaszcząc po wilgotnych jeszcze włosach.
Westchnęła głośno, najwyraźniej przyjmując do wiadomości, zaistniałą sytuację. Spuściła głowę, rozglądając się na boki z odrobinę nadąsaną miną.
- Nie lubię takich intryg – wyznała, a po chwili przytuliła się do mnie mocno. Jej uścisk był bardzo silny. Ledwo mogłem oddychać. Po chwili jednak zelżał, a ona uniosła twarz, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem i dwoma rumieńcami na policzkach. – Ale dziękuję ci, Kiba.

*****************************

Tak lajcikowo na początek. Miał być dłuższy, ale dwie kolejne sceny lepiej pasowały mi do następnego rozdziału ^^
Mam nadzieję, że jako tako udało mi się przekazać, to co zamierzałam. Muszę przyznać, że całkiem łatwo mi się pisała. Oby tylko łatwo nie było sprzeczne z dobrze.
Cóż no... cieszę się, że prolog się spodobał. Jestem ciekawa, jak wyszedł rozdział :)
 

7 komentarzy:

  1. Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Jak ja się szczerzyłam przez cały rozdział! Uśmiech nie zszedł mi z buzi nawet na sekundę, a pod koniec rozdziału jedyne słowa jakie cisnęły mi się na usta, to: jakie to było zajebiiiisteee! I może nie powinna używać takiego słowa, ale to ono najtrafniej opisuje moje emocje względem notki. Wiedziałam, że masz duże poczucie humoru, ale nie wiedziałam, że aż tak wielkie! Wcielenie w Kibe wyszło Ci idealnie, dokładnie takie jest moje wyobrażenie o nim - dowcipniś, taki nawet perwersyjny dowcipniś :D Ale jedna rzecz to wgl mnie rozwaliła: Kiba cały czas myśli o cyckach Hinaty, haha xd No ja rozumiem, że dziewczyna ma się czym chwalić, ale żeby tak prawie cały czas? Zboczuch jeden!

    Zacznę od końca, żeby skończyć na fragmencie, którym podbiłaś moje serce :)
    A więc Kiba wrobił naszą małą, nieśmiała Hinatkę w randkę z Uzumakim. Jestem ciekawa co z tego wyniknie, bo po ich niespodziewanym spotkaniu, można wnioskować, że Naruto traktuje Hinatę z dystansem i... jakby jej nawet troche unika? Takie odniosłam wrażenie. Że nie wie co powiedzieć w jej obecności. Ale słodkie było, jak Hinata przytuliła się do Kiby i mu podziękowała ^^

    Zapasy w wodzie mnie rozwaliły xd i to podglądywanie - zawsze wiedziałam, że Ino to taka trochę zdzirowata (mój hejt do jej osoby się ujawnia...), ale że Hinata chce brać z niej przykład? O nie, niech sie nawet nie waży! Już starczy, że alkoholiczką małą się staje. Swoją drogą, dobrze to rozegrałaś, bo cicha woda brzegi rwie ;D Hinata sama się do tego nie przyzna, że chce piweczko, ale jak ktoś daje, to... przecież nie wypada odmówić, Kibie w szczególności.

    No i początek. W pierwszej chwili Ino mnie strasznie zirytowała tym, że chce odchudzić Hinatę >.< Ona wcale nie jest gruba! To że ma ładne bioderka, ładniejsze niż ona, i że ma fajne cycki, zdecydowanie jędrniejsze i większe niż ona, to nie znaczy, że ma się odchudzić! A kochanego ciałka i tak nigdy za wiele, wiec rozumiem bulwers Kiby :D
    No ale już wtrącaniem się do życia Shikamaru, to akurat Yamanaka mnie kupiła... Ty mnie kupiłaś. No ja mam ochotę Cię uściskać i nie puszczać, za to wtrącenie, że chociaż Nara ma dużo pracy, więcej niż Naruto, to i tak znajduje czas na flirtowanie z TEMARI! Tak, tak, siostra Kazekage to bardzo dobra partia, bardzo piękna kobieta, więc Shikamaru jest ogromnym szczęściarzem i nie ma się czego wstydzić! A jak się zirytował na wieść, ze Ino przeczytała jego korespondencje <3 no ja się rozpływam i jeszcze raz będę musiała przeczytać ten fragment *q*

    Reasumując (o jakie mądre słówko, w głupim komentarzu xd) - mi się bardzo podobało! I już Ci to pisałam, ale powtórzę, że narracja 1os wychodzi Ci świetnie. I aż się zasmuciłam, jak zobaczyłam, że to już koniec rozdziału ;< Nie obrażę się, jak następny będzie równie szybko jak ten!
    Pozdrawiam i WENY! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, no mam nadzieję, że wena mi tak szybko nie zniknie. Boję się tylko, że zaniedbuję trochę drugi blog ^^
      Oczywiście, jak jest Shikamaru, to musiała być wzmianka o Temari. W końcu to romans ^^
      Ja tam Ino lubię, ale pasuje na taką trochę... puszczalską? Ale, żeby nie było, nie chcę z niej robić tej złej ;)
      No i właśnie nie byłam pewna, czy tych cycków za dużo nie wyjdzie. Ale co tam. Młody mężczyzna, któremu się coś takiego niemal pod nos podstawia, co innego ma sobie myśleć? xD
      Czy Naruto unika Hinaty? Hmm... on ma po prostu swoje priorytety.

      Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że notka wywarła na Tobie takie dobre wrażenie. Ja z kolei szczerzyłam się, czytając Twoją wypowiedź xD
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Po pierwsze... powiększ czcionkę, bo musiałam ubrać BIG okulary, a od BIG okularów mnie głowa boli ;D - to nie prośba... to rozkaz! ;D

    Po drugie... Omg., o matulko, o Czcigodna Tortillo z sosem czosnkowym! Czy wy widzicie ten rozdział?! Epicko, epicki w najepickiejszej formie pod epickim słońcem. EPIK!
    Początek - przeeee- genialny ;D Myślałam, że to będzie jakiś SEN! jakaś retrospekcja, coś... cokolwiek związanego z Hinatą, a tu... Akamaru! Lałam na głos ;D Mogłam się tego spodziewać, kurde! Od razu micha mi się ucieszyła, i reszte to już z bananem czytałam. Sowją drogą to takie dziwne uczucie. Wiesz, że się uśmiechasz - szczerzysz w zasadzie, w moim przypadku - i nie możesz nad tym zapanować. ;D Do ostatniej chwili się uśmiechałam! Najlepiej utracone kilka minut w tym dniu ;D
    Ino - ah, ona jest denerwująca... owszem, ale jakoś nic nigdy do niej nie miałam - była mi obojętna w zasadzie.;D Ale ona jest najfajniejsza w takich akcjach - zawsze rozkręci fabułę. Podobało mi się to, jak się dosadziła do Hinaty, żeby schudła, pewnie dziewczyna pomyślała, że jest gruba :( Mi by było smutno, jakby mi ktoś wywalił z taką propozycją.;D w ogóle widzę to zażenowanie Hinaty, ze przy wszystkich o takich sprawach... Musiała się czuć okropnie ;D A potem Kiba tak dziarsko skoczył jej na ratunek! On równnież uważa Ino za denerwującego gnoma - i dobrze ;D a tekst, że jej piersi są połową jej masy to już w ogóle, zwaliłaś mnie z nóg, znokautowałaś. WIDZIAŁAM TĄ SCENE NA WŁASNE OCZY ;D I te pewniaki Kiby, że ciągle Hinata o nim myśli, że lubi to, lubi tamto... jakiż on jest pewny siebie i swojego uroku! ;D ale co się dziwić?! LECIAŁABYM NA NIEGO JAK OSA W TYŁEK STAREJ BABY ;D A BRAŁABYM GO JAK... ;D KIBA HINATE XDDD
    Dalej... wspólne malowanie pokoju! No kure cudownie! Piwo, cały nastrój... ich relacje! Jezu, jezu...;D Idealnie przedstawione relacje i przyjaźń jaka jest między nimi - coś czego u Kisiora brak. A potem pływanie! poglądanie Ino! Naruto i intryga Kiby - ja na serio nie wiem, co mam omówić...

    Cała scena ich pływania mi się mega podobała, tyle się działo, Hinata była taka... Hinatowska, taka normalna, taka beztroska przy nim... On ją tak zaczepiał! Jezu, dlaczego Oni nie są razem XD i te ciągłe przytulanie jej KIby ;d podglądając Ino miał ja w ramionach! Nie mogę po prostu... takie coś to tylko Kiba xD a ona sama nie lepsza! Podglądara jedna! ;D
    A Kiba nie za bardzo rozwodził się nad tymi wdziękami INO?! aż mnie chwilowa złosć ogarnęła xD ale potem jak rozmawiał z Hinatą to tak ładnie jej wszystko wyjaśnił ;D Taki mądry tatulek, no ;D I kurde... intryga chyba najlepsza.;D Naruto taki ucieszony, chce spotkać się z grupą przyjaciół i pewnie w nosie ma, że Hinata jest, wazne że kumple będa, a tu... okaże się, że będzie z nią sam! Jestem ciekawa co z tego wyniknie ! Czy zrobi jej jakąś przykrość? zdołuje? pogrążony a Hinata zrozpaczona będzie trenowała i płakała i Kiba ją znajdzie w tym stanie? czy jednak na spokojnie... Kurde, żeby drugi rozdział [pojawił się tak szybko jak ten to normalnie... rozpływałabym sie. Nie dość, że taki cudny chapekw mandze, to ten rozdział przebija wszystko na kolana ;D Serio... nie ma sceny która by mi się ne spodobała i ani ułamka setnej sekundy, żebym była znudzona... tekst pożerałam wzrokiem! Dawno nie widziałam u siebie takiej reakcji ;D Jesteś numerem 1 ;D

    A te podziękowanie Hinaty na końcu... EPIK! Kiba musiał się nieźle rozluczić ale nam przerwałaś...
    I JAK MOGŁAŚ NIE DODAĆ TYCH SCEN! ONA PASOWAŁY DO 1-WSZEGO ROZDZIAŁU A NIE DO DRUGIEGO, NO!

    Nie wiem co mam tu napisać... bo pobiłaś samą siebie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dodałam tych scen, bo... bo nie ma tak dobrze! A co! >:D
      Coś mi tu nadużywasz słowa epik xD No, ale cieszę się, ze takie emocje na Tobie wywarłam. Dawno chyba tego nie osiągnęłam, co? xD
      Serio, ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego Kiba cieszy się taką mało popularnością. Dobrze przynajmniej, że Kishi zrobił z niego takiego lachona.
      No i tak, Kiba póki co pewnością siebie tryska na prawo i lewo. Przeciwieństwo Hinaty normalnie. Chciałam to właśnie ukazać i tę ich przyjaźń, taką bezwarunkową ;)
      No cóż... dziękuję Ci za opinię. Aż chyba jeszcze dziś zabiorę się za nowy rozdział ^^

      Usuń
  3. Obiecałam więc jestem!

    Fajnie jest czasem przeczytać coś takiego odświeżającego, bo powiem szczerze, nie jestem jakąś gigantyczną fanką Hinaty, lubię ją, ale nie do przesady. NaruHina przyjmuje bardziej jako taką oczywistość bo jestem uczulona na NaruSaku. Ale gdyby się tka zastanowić to Kiba i Hinata mają naprawdę fajną relację, on był jedną z tych osób, które pomogły jej się otworzyć na świat. Poza tym to nie jest paring przejechany na wszystkie możliwe sposoby(chyba użyłam niewłaściwego słowa...) więc tym bardziej się z wielkim entuzjazmem zabrałam.
    Prolog był po prostu magiczny. Taki delikatny, subtelny, trochę jak z bajki albo jakiegoś snu. Niemożliwie delikatny i taki subtelny. Razem z szablonem wprowadza taki ciepły klimat na blogu.

    A co do rozdziału pierwszego... Ino, ty suko nie każdy musi być tkaim blond szkieletorem jak ty! Ugh, nienawidzę jej no! Jak ona może kazać Hinatce się odchudzać, ja obiektywnie patrzeć tylko jedna kunoichi w Naruto ma od niej ładniejsze ciało. I a propos tej kunoichi... Ja ci dziękuję za to, że Temari kręci z Shikamaru! No po prostu genialnie! Jak ja kocham to, że ostatnio co bym nie przeczytała, o nieważne jakiej tematyce, to ta para jest wspomniana. No po prostu nie ma innej opcji, żeby oni ze sobą byli. Przecież Shikamaru ni skończy z jakąś laską, która się całuje po krzakach z obcymi kolesiami!

    A teraz przechodząc do samego KibaHina: oni mają tak ciepłe, naturalne i niewymuszone relacje, że to wszystko czyta się z wielkim uśmiechem na ustach. Podobała mi się ta determinacja Hinaty, żeby trenować, jej dość śmiałe sięganie po piwo i wieczne komentarze Inuzuki dotyczące piersi koleżanki. W ogóle charaktery tych postaci kreślisz idealnie wręcz.
    I ostatnia scena... Jak Kiba wkręcił Hinatę. Hahaha, Naruto to jednak tępotek czasami. W sumie nawet n czasami.

    No to czekam jak to się wszystko z nimi rozwinie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nie chciałam nikogo jeszcze bardziej zrazić do Ino xD Osobiście bardzo ją lubię, ale rozumiem, że dla zwolenników ShikaTema, może być dosyć… kłopotliwa? Niemniej jednak, związek ShikaTema traktuję tak samo, jak NaruHina (tak, jak sama napisałaś) to dla mnie oczywistość ;) Ino już prędzej wiążę z Chouji’m, ewentualnie z Sai’em.

      Jak napisałam, mimo tej oczywistości, to jednak lubię się odrywać od tych norm. Kiba i Hinata to naprawdę fajna para przyjaciół. On zawsze stawał po jej stronie, martwił się o nią i bardzo doceniał jej umiejętności. No i uwielbiam w nim to, jak dokucza jej i jednocześnie wspiera w kwestii Naruto. Niemniej jednak, byłaby z nich interesująca parka.
      Bardzo się cieszę, że jesteś i dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  4. Rozdział wyjebany w kosmos ^^
    Starrk: Coś widać ,że Kiba wie gdzie patrzeć na kobietę >.<
    Niech se wie,o Hinata pijaczką XD...
    Starrk: O widać także nasza Ino nie próżnuje w miłości..
    O..o no tak, nie wierze randka Hinata x Naruto oby wyszła zła^^
    Starrk: Widać uwielbiasz ten paring
    Ta jasne może frytki do tego...
    Starrk: Dobra przeczytaliśmy 1 rozdział lecimy do drugiego komciować
    Też prawda...;3
    Livka-chan and Starrk

    OdpowiedzUsuń

Statystyka

Obserwatorzy